Trener Jakub Mrozik: – Budowanie świadomości jest kluczem w drodze do sukcesu [WYWIAD]

– Chciałbym mieć możliwość oprzeć program szkolenia na zarządzaniu przestrzeniami. Przestrzenie muszą generować intensywność zajęć treningowych. Co najważniejsze: przestrzeń nie może być ograniczeniem dla zawodnika. Dam Ci przykład: w jakich figurach trenerzy układają środki treningowe? Kwadraty i prostokąty. Zastanawiam się: czemu gry 1vs1 nie przygotujemy w dowolnej przestrzeni? Czemu ograniczamy przestrzeń boiska? Oprócz tego, że całe boisko jest prostokątem to spójrz, że jeżeli powycinasz sobie sytuacje meczowe 4vs2, 4vs3, 1vs1, to w jakich figurach one się układają? W żadnych.

Trener Jakub Mrozik w wieku dwudziestu lat wyjechał do Londynu, gdzie prowadził piłkarską szkółkę, która w szczytowym momencie szkoliła ponad 360 podopiecznych. Współpracował z akademiami Chelsea, Arsenalu, QPR, Norwich czy Leicester City. W 2021 roku został wybrany do grupy roboczej do spraw szkolenia PZPN powołanej przez wiceprezesa Macieja Mateńkę. Ostatnie półtora roku spędził w SP Zawiszy Bydgoszcz, prowadząc grupę u – 16.

Jak wygląda szkolenie w Wielkiej Brytanii? Jak środowisko kształtuje charakter i postrzeganie świata? Dlaczego zawodnik zawsze jest najważniejszy? Długa rozmowa. O treningu, mentalności, porażce i umiejętności wyciągania wniosków. O licencjach trenerskich i szkoleniu piłkarskim w Polsce. Zapraszam.

***

Wiesz, największą umiejętność jaką posiadam – a o czym wiele mówiono mi w Anglii – to umiejętność zejścia z tzw. dziesiątego piętra na pierwsze piętro i obserwacja tego, co dzieje się na pierwszym piętrze. Mam tu na myśli dany etap rozwoju zawodnika. Nie wyobrażam sobie, że jako trener mogę patrzeć na zawodnika z góry, z dziesiątego piętra i mówić mu: „jesteś słaby, jesteś na pierwszym piętrze”. Podam przykład. Kiedy widzę trenerów, którzy pytają swoich zawodników: „czemu tego nie umiesz?” to moim zdaniem, idealistycznie, zawodnik powinien być na tyle silny, aby odpowiedzieć: „bo ty mnie tego nie nauczyłeś”. Nie akceptuję obarczania zawodników winą za to, że zawodnik czegoś nie potrafi.

Według mnie trener przecenia rolę trenera w procesie rozwoju zawodnika. Jest mnóstwo czynników, np. życie osobiste albo regeneracja, na które trener ma ograniczony wpływ.

Musisz znaleźć narzędzia, które pomogą ci nadzorować to, co robi zawodnik i budować jego świadomość. Jeżeli jesteś dobrym trenerem to potrafisz poprawnie argumentować podjęcie takich, a nie innych działań. Potrafisz nawiązać relację. Argumentacja jest kluczem.

Jak wpływać na świadomość drugiego człowieka?

Wydaje mi się, że samemu trzeba być świadomym.

Ale jak to budować?

Media często przywołują historię ludzi, którym wiele się w życiu nie udało, ale podnieśli się i na swojej porażce zdobyli następne etapy w swoim życiu. Szanuję takie historie. To nazywam budowaniem świadomości. Zadawanie sobie pytań: „Dlaczego mi się nie udało?” i wyciąganie wniosków. Z moich obserwacji wynika, że nie umiemy uczyć się na swoich błędach. Czasem po przeprowadzonej jednostce treningowej czuję niedosyt, jeżeli – w moim odczuciu – jednostka treningowa nie przyniosła nic dobrego dla zawodników.

Trochę jak w cytacie z Marcelo Bielsy, który powiedział: „Chwile, w których poczyniłem największy postęp w życiu wiązały się z porażką. Chwile, w których najbardziej cofnąłem się w rozwoju, związane były z sukcesem. Wygrana wypacza, osłabia, zwodzi. Prowadzi do nadmiernego zakochania w sobie. Porażka odwrotnie. Kształtuje nas, czyni solidnymi, konsekwentnymi.”

Mogę się zgodzić. Gloryfikuję chęć do podejmowania ryzyka. Wtedy siłą rzeczy trzeba liczyć się z potencjalną przegraną. Porażki mnie ukształtowały, a wyciągnięcie wniosków uczyniło lepszym człowiekiem.

Trener Jakub Mrozik ma określoną renomę w niektórych środowiskach, ale nadal jest mało znany szerszej publiczności. Jak przedstawia się trenera historia?

Jako młody chłopak grałem w piłkę. Kopałem po niższych ligach. Miałem niewiele zacięcia i chęci. Trochę buntowniczy charakter. Stosunkowo szybko wyprowadziłem się z domu. Poszedłem na studia, na informatykę – kompletnie z przypadku. Po pół roku zrezygnowałem, a w marcu 2013 roku wyjechałem za granicę.

Czyli studia informatyczne to nie był trenera wybór?

Nie, absolutnie nie. To był wybór podyktowany tym, co kiedyś mówiło się w domu – tzw. Przyszłościowy kierunek.

Wyjechałem do Wielkiej Brytanii. Miałem w kieszeni całe trzy tysiące złotych. Nie miałem ani mieszkania, ani pracy. Znalazłem się w Londynie. Drugiej nocy udało mi się znaleźć nocleg.

A co z pierwszą nocą?

Pierwszą noc za granicą spędziłem na dworcu.

Nie lubi trener o tym mówić?

Nie mam z tym problemu. Dla mnie jest to pewien etap w życiu. To okres czasu, który najbardziej mnie zbudował. Znalazłem pracę. Od marca do września pracowałem na kuchni, na zmywaku. Uzbierałem trochę pieniędzy i odkupiłem – od dwóch Polaków – piłkarską szkółkę polonijną „Polish Tigers”. Całość – marka, sprzęt itd. – kosztowała bodajże 600 funtów.

Postawiliście na rozwój.

Tak. W ciągu dwóch lat z 38 osób w akademii, zrobiło się 360. Z dwóch grup treningowych w zachodnim Londynie i jednej w południowym zrobiło się szesnaście grup treningowych rozsianych po całej stolicy oraz jej przedmieściach.

Ilu trenerów było w szkółce?

Na początku dwóch – ja i jeszcze dwóch. W szczytowym momencie było trzynastu trenerów, którzy byli w stanie obsłużyć całą szkółkę.

Liczby robią wrażenie. Jaka była skala przedsięwzięcia, porównując Polish Tigers z innymi londyńskimi szkółkami typu grassroots?

To była dość duża szkółka mająca lokalizację w trzynastu różnych miejscach. W pewnym momencie byliśmy na pewno najwięksi jeżeli chodzi o londyńskie szkółki polonijne. To nie ulega wątpliwości. Mieliśmy największy „fame”. Pisano o nas w lokalnych gazetach. Mieliśmy dużo sponsorów. Największa piekarnia w Londynie – POLISH VILLAGE BREAD – sponsorowała nas przez cztery lata.

Czyli mocno polonijne towarzystwo…

Tak, dużo pozmieniało się około roku 2017. Ambicja trochę mnie zżarła i poszliśmy w środowisko międzynarodowe. Od tego czasu przedsięwzięcie zaczęło topnieć, wytracać impet.

Jakie zaszły zmiany?

Mocno wyselekcjonowaliśmy grupę z 360 osób do 110, czyli dużo osób odeszło. To zrodziło pewne konflikty, niesnaski itd. Ale dzięki tym zmianom wiele zawodników udało się wychować. W ciągu dwóch lat czternastu chłopaków poszło do profesjonalnych akademii. Do Queens Park Rangers, do Fulham, do Watfordu, do Arsenalu…

Jak wyglądała współpraca między wami, a największymi akademiami klubów Premier League?

Zawsze coś nam oferowali jeżeli chodzi o transfery naszych zawodników. Dodatkowy turniej, lepszy sprzęt, ale ja również lubiłem inwestować w siebie. Tak znalazłem się na stażu w akademii Chelsea FC. Spędziłem pół roku za plecami trenera rocznika u – 11. Dwa razy w tygodniu odwiedzałem Chelsea Academy, a w późniejszym czasie jeździłem jeszcze do akademii Fulham, QPR, Watfordu, Tottenhamu oraz Arsenalu.

To były główne filie tychże akademii?

Tak, oczywiście. Podział w Anglii jest ciekawy. Czteroetapowy. Przedstawię jak wygląda to na przykładzie Chelsea Londyn. Jest Soccer Schools, Development, Pre Academy i dopiero na końcu jest główna akademia. Do Soccer Schools może pójść każdy. Tam płaci się pięć funtów za zajęcia. Z tych grup najlepsi chłopcy dołączają do Developmentu, gdzie pracują pod okiem trenerów Chelsea. Z Developmentu 7 – 8 latkowie jeżdżą do tzw. Pre Academy, czyli wyselekcjonowanych grup. Podsumowując: w samym Londynie mamy około dwadzieścia Development Centers, kilka Pre Academy i jedną, główną akademię, gdzie trafiają wybitne jednostki.

Trener Jakub Mrozik i Olgierd Bondara

Cenne doświadczenie. Jakie są największe różnice między szkoleniem w Polsce, a szkoleniem w Wielkiej Brytanii?

Całą istotę tego na czym polega różnica pomiędzy szkoleniem w Anglii i w Polsce można zauważyć tylko i wyłącznie na podstawie tego, jeśli się tam było. Tam – za granicą. Nie akceptuję wyjazdu na staż i wielkich opowiadań tego, w jaki sposób szkolimy w Polsce i za granicą. Całe podstawy szkolenia i funkcjonowanie szkolenia w Anglii bardzo mocno opiera się na piłkarskim DNA przekazywanym na kursach trenerskich przez FA, czyli angielski związek piłki nożnej. To DNA istnieje już od najniższych szczebli.

Czyli różnica tkwi w szkoleniu trenerów.

Nie szkoliłem się w Polsce, więc nie zdobędę się na porównania. W Anglii, pewne schematy pracy i zachowania wdrażane są od samego początku. To chciałbym podkreślić – kluczowe jest to DNA przygotowywane przez związek piłki nożnej, a które obowiązuje powszechnie, na wszystkich szczeblach szkolenia. DNA, czyli zbiór określonych zasad, według których nauczamy młodego zawodnika. Odpowiedzi na pytania jak nauczamy, co obserwujemy, jak się zachowujemy jako trenerzy, dokąd ewoluuje nasza praca i nasze spostrzeżenia.

Następne różnice które rzucają się w oczy…

Kwestia respektu, czyli szacunku. Szacunek do drugiej osoby jest kluczowy.

Podobno w Anglii trener nie może protestować jeżeli chodzi o pracę sędziego.

Tak. Szacunek do drugiej osoby jest na porządku dziennym. Przy różnorodności kulturowej jaka jest w Anglii, bez takiego podejścia, byłaby toczona nieustanna wojna. Tam nie możliwości, żeby nie szanować drugiej osoby ze względu na kolor skóry, wyznanie, bo inaczej to państwo nie funkcjonowałoby. To samo przekłada się na boisko piłkarskie. Kwestią elementarną jest szacunek do zawodnika, do rodziców, do trenera. Na tym można zbudować odpowiednie relacje i dogodne warunki do pracy. Tu zaliczyłbym też otwartość w stawianiu krytyki.

Trzecia różnica – szkolenie w Anglii zawiera elementy szkoleniowe, ale nie jest to przeedukowane jak w Polsce. Szkolenie w Anglii opiera się w głównej mierze na merytorycznej intensyfikacji zajęć. Chodzi o to, żeby zawodnik maksymalnie długi czas zajęć spędzał z piłką.

W Polsce często narzekamy na materiał ludzki. W Anglii więcej dzieci garnie się do sportu?

Wiadomo, że w Wielkiej Brytanii są pewne uwarunkowania i czynniki, które sprzyjają rywalizacji. Jest duża różnorodność, dzieci pochodzą z różnych środowisk. Jednak nie uważam, że naszym problemem jest kwestia potencjału ludzkiego. Problemem jest kwestia szkolenia i podejścia do zawodnika. W Anglii maksymalizuje się rozwój zawodnika. W wielu polskich akademiach brakuje mi indywidualnego podejścia, indywidualnych rozmów. Musimy inwestować czas w rozmowy z zawodnikiem na temat jego atutów i rzeczy, które musi poprawić. Wracając do Twojego pytania – uważam że mamy odpowiedni materiał ludzki, ale wciąż nie potrafimy wyciągać potencjału z zawodnika.

Dla mnie największym problemem w polskiej piłce młodzieżowej jest zbyt niska intensywność gry. Da się to jakoś przyrównać do angielskich warunków?

Zgodzę się. Zaobserwowałem, że trenerzy mają często taki zwyczaj polegający na kreowaniu historii wokół środka treningowego. Zamiast powiedzieć zawodnikowi: „Twoim zadaniem jest zagranie piłki prostopadłej w celu finalizacji. Znajdź sposób. Graj.”  trenerzy często podają trzy schematyczne rozwiązania. Zawodnicy, nie zaczynając gry, poruszają się po boisku, aby zrozumieć rozwiązania narzucone przez trenera. Mija sześć minut, a środek treningowy przygotowany jest na dwanaście minut. I? Nie ma opcji, że czegokolwiek się nauczą.

To podważa sens jakichkolwiek schematycznych rozwiązań.

Zanalizujmy sytuacje meczowe. Na przykład: zawodnik ze środka pola podał w boczny sektor boiska. Z bocznego sektora piłka wędruje do napastnika, który oddaje strzał. Nigdy nie znajdziemy sytuacji identycznej względem ustawienia przeciwnika, miejsca na boisku, ustawienia partnerów i przeciwników, siły podania i strzału. Dlaczego mój zawodnik ma ćwiczyć zachowania boiskowe w narzuconym schemacie? Jedyna forma ścisła treningu, która jest słuszna to ćwiczenie podstawowych elementów technicznych.

Według mnie, w młodszych kategoriach wiekowych powinniśmy skupiać się przede wszystkim na budowaniu intensywności poprzez działania indywidualne i w obronie, i w ataku. Wiadomo – jeżeli mówimy o kompletnych podstawach, czyli o budowaniu podstawy prowadzenia piłki, podania itd. u dzieci do ósmego roku życia – to oczywiście może być kształtowane w jakiejś formie ścisłej. Ale w tych kategoriach, z którymi pracowałem w ostatnim czasie – u – 15 i u – 16 – takie elementy są kompletnie zbędne.

Wobec tego: co jest najważniejsze w rozwoju trenerskim?

Kwestia rozmowy i analizy. Twórzmy własne filozofie na temat piłki nożnej, nie kopiujmy czyichś idei jak kalki. Codziennie zapisuj jakąś refleksję, obserwację. Po roku masz księgę pełną obserwacji, podstawę Twojej filozofii. Jeżeli pracowałbym z asystentem zawsze chciałbym poświęcić 15 minut na rozmowę na temat jednostki treningowej, którą zrealizowałem. Co było super? Co nie działało? Którzy zawodnicy funkcjonowali poprawnie, a którzy nie? Moim zdaniem, jest za mało rozmowy, za mało analizy w polskiej piłce nożnej.

Może brakuje nam czasu?

Nawet jeżeli masz pracę, a dopiero później pojawiasz się w klubie, musisz być w stanie poświęcić 15 minut na analizę. 15 minut, aby stać się lepszym trenerem. Zobacz, masz 450 minut w miesiącu poświęcone na rozwój. Wszystko zaczyna się od małych rzeczy. Poświęć kwadrans w ciągu całego dnia.

Co dalej?

Porzuć niepotrzebną pokorę. Jakie plusy ma bycie pokornym?

Stąpasz po ziemi. Nie tworzysz konfliktów, uważając się za niewiadomo kogo.

Okej, kiedy uważasz, że człowiek jest najbogatszy?

Mam silić się na filozoficzne rozważania czy powiedzieć, że „kiedy ma najwięcej pieniędzy”?

Człowiek jest najbogatszy, kiedy ma najwięcej narzędzi, najwięcej umiejętności. W życiu przydaje się umiejętność bycia pokornym, ale też umiejętność bycia egoistycznym. Wszystko, co osiągnąłem w życiu zbudowałem na wewnętrznym przeświadczeniu, że chcę być lepszy od innych. To pchało mnie w kierunku nieustannego rozwoju.

28 sierpnia bieżącego roku napisał trener na Twitterze: „Licencja trenerska powinna być przyznawana, ale również odbierana – tak samo jak prawo jazdy na podstawie zachowań / wykroczeń itp. Ukróciłoby mocno patologie wszechobecną głównie w małych i bardzo małych ośrodkach.”

Rzuciłem w eter taką opinię, obserwując to co się dzieje w niektórych środowiskach. Doskonale wiem, że nawet trenerzy z licencjami Elite Youth potrafią zachowywać się i reagować w sposób, który na pewno nie przystoi.

To oznacza, że według trenera obecny system licencyjny jest słaby.

Nie uważam, że jest słaby. Uważam że, licencje trenerskie w Polsce są często przyznawane zbyt lekkomyślnie. Wymagania stawiane potencjalnemu trenerowi są w tej chwili zbyt słabe, nieprecyzyjne.

Od niemal dwunastu miesięcy zasiada trener w gronie dwudziestu jeden osób w grupie roboczej do spraw programu szkolenia PZPN. Nie macie żadnego wpływu na proces licencyjny?

Nie, grupa robocza nie odpowiada za to. W PZPN – są departamenty, które się tym zajmują.

W jakim celu została powołana grupa robocza do spraw programu szkolenia?

Wydaje mi się, że domyślnie grupa robocza została powołana w celu zmiany szkolenia. Pierwsze komunikaty w Internecie właśnie o tym mówiły. Jednak ostatecznie zdaje się, że celem grupy jest usystematyzowanie systemu szkolenia w Polsce i nadanie kierunku jaki – w tym momencie – PZPN przewiduje. Według mnie jest to ciekawy element w związkowej układance, który ma wyznaczyć jasny kierunek dla trenerów w mniejszych ośrodkach treningowych jak należy pracować.

Jakie są efekty działań?

W skład grupy wchodzi dwudziestu jeden trenerów. Spędzamy dosyć długi czas na dyskusje w jaki sposób widzimy pewne rzeczy. Na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy podjęliśmy analizę szkolenia w wielu krajach. Analizowaliśmy jak funkcjonują inne systemy szkolenia, jakie wdrażają zasady, programy. Doszliśmy do wniosku, że to co obecnie proponuje PZPN ma duży sens.

W czasie kiedy się nie spotykamy, skupiamy się na tworzeniu jednostek treningowych publikowanych na platformie „Łączy nas trening”, z której korzysta bardzo wiele mniejszych jak i większych ośrodków. Identyczną strukturę pracy ma angielski związek piłki nożnej. Jak się wejdzie do „Boot Room” przygotowanego przez FA również można znaleźć wszystkie informacje potrzebne do stworzenia odpowiedniego treningu. „Łączy nas trening” jest skupione na pełną odbudowę dolnej części piramidy polskiego szkolenia.

Trener Jakub Mrozik na tle stadionu przy ulicy Gdańskiej 163 w Bydgoszczy

Inne konkretne działania.

Poszliśmy w kierunku zmian jakie zapoczątkował prezes Mateńko, czyli zniesienie ewidencji tabel i wyników. Każdy z nas – 21 trenerów zasiadających w grupie roboczej – działa wielopoziomowo, w swoich środowiskach. To praca polegająca na proponowaniu rozwiązań, wyciąganiu pomocnej dłoni w kierunku klubów z mniejszych miejscowości.

Z taką myślą tworzone jest „Spatium”?

„Spatium” znaczy po łacinie „przestrzeń”. Tak samo nazwałem mój autorski program szkolenia – metodologię pracy – który stworzyłem z myślą o zrozumieniu potrzeb i wskazań w drodze indywidualnego rozwoju zawodnika. Uprzedzając Twoje pytanie – mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości pewne założenia uda się wprowadzić w niektórych miejscach.

Na czym opiera się ten dokument?

Chciałbym mieć możliwość oprzeć program szkolenia na zarządzaniu przestrzeniami. Przestrzenie muszą generować intensywność zajęć treningowych. Najważniejsze: aby przestrzeń nie była ograniczona dla zawodnika. Dam Ci przykład: w jakich figurach trenerzy układają środki treningowe? Kwadraty i prostokąty. Zastanawiam się: czemu gry 1vs1 nie przygotujemy w dowolnej przestrzeni? Czemu ograniczamy przestrzeń boiska? Oprócz tego, że całe boisko jest prostokątem to spójrz, że jeżeli powycinasz sobie sytuacje meczowe 4vs2, 4vs3, 1vs1, to w jakich figurach one się układają? Odpowiem: w żadnych. Równie dobrze można powiedzieć: ta akcja była rozgrywana w dwunastokącie. Bezsens. Ograniczanie przestrzeni jest dużym problemem. Przykładowo: u mnie na treningu podczas gry, zawodnik może wyjść z piłką 2 – 3 metry poza wyznaczone wcześniej pole i kontynuować grę. Nie obchodzi mnie to.

Spatium to po części próba ujęcia w ramy DNA, o którym wspomniałem przy okazji wątku na temat szkolenia w Anglii. Dokument opiera się na trzech filarach, które uznaję za klucz jeżeli chodzi o rozwój indywidualny mojego zawodnika i jego rozumienie gry. Są to:

– percepcja, rozumiana jako umiejętność przyjmowania i interpretowania informacji,

– zachowanie eksploracyjne lub zdolność do aktywnego wyszukiwania i skanowania w celu zbierania informacji,

– antycypacja, czyli umiejętność przewidzenia tego, co ma się wydarzyć.

Nie włączanie elementów taktyki indywidualnej do jednostki treningowej jest błędem. Mamy dużo techniki indywidualnej i taktyki w formie zadań grupowych i zespołowych. Taktyka indywidualna jest tutaj brakującym puzzlem. Budowanie danych zachowań w momencie ataku lub obrony jest kluczem.

Wracając do kwestii czysto ludzkich. Chodzi mi po głowie temat, który omówiliśmy powyżej, ale do którego warto wrócić, bo, mam wrażenie, nie wyeksploatowaliśmy go do końca. W 2013 roku wyruszył trener do Londynu. Wszystko potoczyło się całkiem szczęśliwie, ale przecież mogło być różnie…

Pewne rzeczy muszą nas pchać do tego, żebyśmy coś osiągnęli. Przez cały okres, który spędziłem w Wielkiej Brytanii, rodzice mówili mi że piłka nożna jest bez sensu i nic nie osiągnę. Całe dzieciństwo bawiłem się grając w piłkę, a moi rodzice mówili, że to jest bez sensu. Wewnętrzna motywacja, która jest w człowieku, bazuje na środowisku, w którym dorastało się w dzieciństwie.

Wcześniejsza historia ma swój skutek dzisiaj. Takie spojrzenie również potrzebne jest w pracy trenera. Czy kiedykolwiek pomyślałeś, co kryje się za historią tego człowieka, który przyszedł do ciebie na trening? Pytanie: czy znasz historię tego zawodnika?

Nie znam.

Pytanie: czy musisz poznać?

Wyobrażam sobie, że jako dobry trener jestem zobowiązany, aby poznać.

Dokładnie. Często o tym zapominany – pewne rzeczy, które wydają nam się banalne, wcale nie są banalne.

Bariera między zawodnikiem, a trenerem często jest duża. Budowanie murów to duża słabość wielu trenerów.

Każdemu człowiekowi polecam zmuszanie się do pokonywania słabości. To jest klucz. Osobiście, mam ogromny lęk wysokości. W ramach walki z samym sobą potrafię prywatnie wejść na wieżę radiową. Wchodzę dwadzieścia metrów w górę, schodzę, okropnie się pocę, wsiadam do auta i jadę dalej. To brzmi dziwnie. Nienawidzę tego, że nie potrafię czegoś zrobić.

Na koniec muszę zapytać o nietypową rzecz – rzadko spotykam trenera, który pisze własną powieść…

Powieść, którą piszę bazuje na moich doświadczeniach. Dużo rzeczy miało wpływ na to jak postrzegam rzeczywistość. Na to, że nie toleruję kłamstwa, że bardzo szanuję każdą osobę, z którą pracuję… jeżeli ta osoba jest prawdziwa. Bardzo mocno poświęcam się wykonywanej pracy. To wszystko bazuje na doświadczeniach. Na tym, że szybko wyprowadziłem się z domu, że szybko wyjechałem za granicę, na tym, co mnie tam spotkało… Jak ją skończę, a mam nadzieję, że kiedyś ją skończę… będzie to kompendium wiedzy dla młodych ludzi – co robić, aby depresja nie przykryła walki o marzenia.

Rozmawiał Olgierd Bondara

wszystkie zdjęcia pochodzą z prywatnych zbiorów trenera Jakuba Mrozika

Przeczytajcie też nasze inne teksty:

Portret Maurizio Sarriego

Wywiad z trenerem Jerzym Brzęczkiem

Wywiad z Pawłem Kapuścińskim, Head of Data Rakowa Częstochowa

Wywiad z trenerem Michałem Globiszem

Dodaj komentarz

Start a Blog at WordPress.com.

Up ↑