Autokarem z Grodna do Vaduz, czyli jak się ma futbol na Białorusi?

Nioman Grodno w poprzednim sezonie zajął dopiero 9 miejsce w białoruskiej lidze. Nie zdobył również krajowego pucharu, a jednak gra w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. I jest o nich głośno – głównie ze względu na podróż autokarem na mecz aż 1500 km. Jak to się stało i co się dzieje obecnie w świecie piłkarskim u naszego wschodniego sąsiada?

Chwała, która przeminęła

Zacznijmy może na wstępie od wyjaśnienia, jaki tak naprawdę jest obecnie poziom ligi białoruskiej. Większość z nas pamięta pewnie jeszcze udane występy BATE w Lidze Mistrzów czy w Lidze Europy, gdzie potrafili wygrać z Bayernem czy AS Romą. Przez wiele lat osiągali oni wyniki, na które z zazdrością i podziwem mogły patrzeć polskie zespoły. Aż pięciokrotnie w ciągu ośmiu lat znaleźli się w fazie grupowej najważniejszych europejskich rozgrywek. Te czasy są już jednak przeszłością. Obecnie Białoruś w rankingu krajowym UEFA znajduje się dopiero na 50 miejscu (w poprzednim roku było to 39 miejsce), wyprzedzając jedynie pięć państw. Powinno się to po tym sezonie zmienić, jednak skala regresu jest bardzo widoczna. Przez wiele lat regularnie znajdowali się oni bowiem w pierwszej dwudziestce tego rankingu.

Siła piłki w tym kraju oparta była jednak głównie na drużynie BATE. Kiedy skończyły się sukcesy klubu, to i cały futbol w tym kraju przestał się liczyć w Europie. Jedynym bowiem zespołem, który awansował w XXI wieku do fazy grupowej pucharów, jest Dynamo Mińsk (sezony 2014/2015 i 2015/2016). Wbrew więc wielu opiniom, o których przez wiele lat mogliśmy usłyszeć, że Białoruś w piłce klubowej „uciekła” Polsce, należy stwierdzić, że tak naprawdę ich liga nigdy nie prezentowała wyjątkowo dobrego poziomu. Przez wiele lat mieli oni po prostu jeden, wyróżniający się w rozgrywkach zespół, który rokrocznie dostarczał dużą liczbę punktów do rankingu. A od kilku lat tak nie jest, więc i współczynnik Białorusi drastycznie spadł.

Kuchenne drzwi do pucharów

Niski poziom ligi to nie jedyny problem tamtejszego futbolu. Na wstępie napisałem, że w europejskich pucharach Białoruś reprezentuje dziewiąty w rozgrywkach Nioman Grodno. Stało się tak, gdyż w kraju Łukaszenki wybuchł ogromny skandal korupcyjny. Ukarani zostali: mistrz z 2022 roku Szachcior Soligorsk (-35 punktów), wicemistrz Energietyk BDU (-23 punkty) oraz Biełszyna (-11 pkt). Szachcior miał kupować mecze i zachęcać finansowo inne drużyny przed ważnymi spotkaniami. W związku z tym ukaranych dyskwalifikacją zostało kilku piłkarzy i działaczy tamtejszego futbolu. Ponadto Władmir Niederhaus, były dyrektor sportowy drużyny z Soligorska został w moskiewskim sądzie ukarany tymczasowym aresztem i bardzo wysoką grzywną.

W związku z karami miejsce w europejskich pucharach otrzymało trzecie w lidze BATE oraz czwarte Dynamo Mińsk. To nie koniec absurdów tamtejszej piłki, bowiem piąte w tabeli Isłacz nie mogło wystąpić w europejskich pucharach ze względu na… zamieszanie w ustawianie meczów w 2016 roku. Wydawało się więc, że w eliminacjach Ligi Konferencji zagra szósty w tabeli FK Mińsk lub FK Homel. Obie drużyny nie otrzymały jednak licencji UEFA. Tym samym, jako że ósmy w rozgrywkach Tarpiedo-BiełAZ Żodzino był zdobywcą krajowego pucharu i już wcześniej miał zagwarantowane miejsce, w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Konferencji gra dopiero dziewiąty w tabeli Nioman Grodno. Warto podkreślić, że w sezonie 2022 Nioman miał bliżej do strefy spadkowej (od której dzieliło go 17 punktów) niż do strefy europejskich pucharów (od której dzieliło go 19 punktów).

Kluby i kadra na wygnaniu

To nie jedyne problemy obecne w tamtejszym sporcie. Ze względu na politykę prowadzoną przez Aleksandra Łukaszenkę białoruska reprezentacja oraz zespoły biorące udział w europejskich pucharach, nie mogą rozgrywać domowych meczów w swoim kraju. Z tego powodu kluby (Nioman oraz BATE) bądź drużyna narodowa mecze rozgrywają głównie na Węgrzech. A to, że występują akurat w tym kraju, możemy powiązać z prowadzoną przez premiera Viktora Orbana polityką wobec Rosji czy Białorusi. Innym państwem, w którym odbędą się spotkania Białorusinów, jest Azerbejdżan. Tu mecze w europejskich pucharach (na stadionie w Baku) rozegra Dynamo Mińsk. W Białorusi liczą jednak na to, że UEFA zniesie wszelkie sankcje wobec ich państwa. Z wypowiedzi z 11 lipca wiceprzewodniczącego Białoruskiego Związku Piłki Nożnej (ABFF) Andrieja Wasilewicza wynika, iż mają oni nadzieję, że od 2024 roku kluby i reprezentacja będą mogły rozgrywać mecze na stadionach w tym kraju. Stwierdza, iż cały czas jest w bliskim kontakcie z ludźmi z UEFA i że docenia, że pomimo apeli o wykluczenie Białorusi z europejskich rozgrywek tego nie zrobili. To pokazuje, że liczą na wyciszenie pomocy reżimu Łukaszenki w agresji Rosji na Ukrainę, co spowodowało serie sankcji na ten kraj. A widząc obecne trendy wśród decydentów w międzynarodowych sytuacjach sportowych, nie będzie dużego zaskoczenia, gdy zostaną zniesione wszystkie ograniczenia wobec Białorusi.

1500 km autokarem

Kilka dni temu byliśmy świadkami dość nietypowej sytuacji. Na spotkanie z FC Vaduz w Lidze Konferencji białoruski Nioman Grodno ze względu na oszczędności wybrał się za pomocą autokaru, a nie samolotu. Piłkarze oraz sztab szkoleniowy przejechali aż 1,5 tysiąca kilometrów. Wyruszyli w poniedziałek rano, a dotarli na miejsce dopiero w środę około południa. W trakcie trasy jechali przez Polskę, Czechy i Austrię aż dotarli do Liechtensteinu. Wydawało się, że tak długa podróż może wpłynąć na dyspozycję sportową piłkarzy. Zawodnicy Niomanu na boisku zaprezentowali się jednak bardzo dobrze i mimo braku kilku podstawowych piłkarzy pokonali Vaduz 2:1. Z okazji wygranej ambasada Białorusi w Szwajcarii wysłała swojego przedstawiciela do szatni gości. Alaksiej Żbanow złożył gratulacje piłkarzom oraz sztabowi szkoleniowemu. Radości nie ukrywał też trener drużyny, Igor Kowalewicz, który stwierdził, że zespół wykonał „dobrą robotę” i na szczęście udało się wyeliminować zmęczenie. Nie mieli jednak zbyt wiele czasu na odpoczynek. Już dzień po zwycięstwie białoruski zespół wyruszył na Węgry do miejscowości Gyor, gdzie rozegra drugie spotkanie jako gospodarz na stadionie Alcufer. Co ciekawe, mecz rewanżowy pomiędzy tymi drużynami odbędzie się dopiero 20 lipca. Mają więc prawie cały tydzień, aby jak najlepiej wypaść w najbliższym spotkaniu.

Podobnie jak Nioman, ze względu na zmniejszenie kosztów podróży na nietypowy sposób dotarcia na mecz zdecydował się BATE Borysów. Sekretarz generalny klubu Kirił Małijew przyznał bowiem, iż początkowo mieli zaplanowany bezpośredni lot czarterowy. Okazał się on jednak na obecną chwilę zbyt drogi dla zespołu, więc postanowiono, aby na mecz z Partizani Tirana wybrać się za pomocą autokaru do Rygi, następnie polecieć samolotem do Frankfurtu i dopiero stamtąd wyruszyć do Albanii. Najmniej problemów z dotarciem na miejsce miał zespół Dynama Mińsk. Drużyna ze stolicy kraju poleciała bowiem najpierw do Stambułu, a stamtąd miała dość szybko lot do Bośni i Hercegowiny.

Czy możemy liczyć na przełom w białoruskim futbolu?

Wspomniałem już o wygranej Niomanu, warto jednak podkreślić, że żadna z drużyn z Białorusi nie przegrała pierwszego spotkania. BATE zremisował 1:1, a Dynamo 2:2. Ewentualny awans wszystkich zespołów do następnej rundy oznacza, że najprawdopodobniej zdobędą oni do rankingu więcej punktów niż w poprzednim sezonie i wyprzedzą kilka państw. Osobiście jednak nie wróże tamtejszej piłce rozwoju. Wpływ na to ma sytuacja w kraju, a dokładniej polityka Łukaszenki i wydarzenia mające miejsce od 2020 roku. Wielu sportowców już zrezygnowało z reprezentowania Białorusi na arenie międzynarodowej, a przykładem jest m.in. nowy napastnik Stali Mielec Ilja Szkurin. Ponadto w tym kraju piłka nożna nie jest najważniejszym sportem (jest nim hokej), co oznacza, iż nie ma też dużych inwestycji w tę dyscyplinę. Porównania, jakie czyniono kilka lat temu, iż BATE to białoruski Szachtar Donieck, były całkowicie błędne. Problemem jest również korupcja oraz izolacja państwa na arenie międzynarodowej. W najbliższych latach możemy się więc spodziewać co najwyżej utrzymania obecnego poziomu, gdyż w obecnej sytuacji zespoły będą miały problem ściągnąć zawodników z innych kierunków niż byłe republiki postsowieckie bądź biedne kraje Afryki. Trzeba więc stwierdzić jasno – dobre czasy dla białoruskiej piłki klubowej minęły.

Bartłomiej Banasiewicz

Dodaj komentarz

Start a Blog at WordPress.com.

Up ↑