PSG ściera się z kibicami Milanu na trybunach, Arsenal atakuje Sevillę na mieście, a na ulicach Stambułu Bayern dymi z Galatasaray. Slogan „na zachodzie sobie poradzili”, używany w kpiący sposób, gdy z Europy docierają do nas wieści, o zamieszkach wywołanych przez stadionowych chuliganów, już dawno przestał bawić. W końcu ile można się z niego śmiać? Przyzwyczailiśmy się, że po każdym tygodniu z europejskimi pucharami, docierają do nas informacje, że na wielu stadionach (i w ich okolicy) było niespokojnie.
W zasadzie to każda taka kolejka przysparza nam więcej newsów z chuligańskiej sceny Starego Kontynentu niż cała runda piłkarskich zmagań w Polsce, daje nam takich informacji z naszego rodzimego podwórka. Nie inaczej jest i w tym tygodniu, a za nami przecież dopiero mecze Ligi Mistrzów. Dziś czwartek z Ligą Europy i Ligą Konferencji więc zapewne znowu w niejednym miejscu będzie gorąco.
Wtorek i środa były jednak o tyle ciekawe, że uczestnikami zamieszek byli fani klubów, które w świadomości przeciętnego sympatyka futbolu, kojarzone są głównie z magią boiska, wielkimi gwiazdami i transferami liczonymi w dziesiątkach milionów jurków. Ilu z was na dźwięk słowa Bayern, czy Arsenal pomyśli o kibicowskiej awanturze? Milan czy PSG kojarzą się już w większym stopniu z chuligańskimi wybrykami, ale nadal nie będzie to nasza pierwsza myśl, gdy usłyszymy o tych zespołach. Tymczasem…
Arsenal i Sevilla starły się w okolicach Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Co ciekawe inicjatorami starcia mieli być kibice Kanonierów. Chociaż Anglia mieni się jako kolebka stadionowego chuligaństwa, to Arsenal w szerokiej świadomości fanów od lat uchodzi za klub bez większych tradycji, jeśli chodzi o tę gałąź kibicowskiego rzemiosła. Na Emirates, a wcześniej też na Highbury, mogliśmy zazwyczaj uświadczyć publiczność piknikową, stadionowych turystów i – jak określił to kiedyś Roy Keane – zjadaczy krewetek pod krawatem. Nie jest to do końca obraz obiektywny, bo i The Gunners zapisali się na wieki w kibicowskich kronikach, chociażby poprzez słynny finał Pucharu UEFA z 2000 roku, gdzie ostro dymili z fanatykami Galaty. Chociaż tutaj mowa raczej o koalicji wielu angielskich firm, która zawiązała się na skutek wcześniejszych wydarzeń ze Stambułu, gdzie z rąk Turków zginęło dwóch kibiców Leeds, a o czym nie tak dawno pisaliśmy na naszych łamach:
Obraz kibica Arsenalu, jako osoby niezaangażowanej, próbuje od jakiegoś czasu zmienić młoda frakcja Ashburton Army, która organizuje doping na meczach swojego ukochanego klubu. To zapewne oni są odpowiedzialni za awanturę z andaluzyjską grupą Biris Norte, która w Polsce, jest kojarzona z tego, że dekadę temu naraziła się fanatykom Śląska Wrocław, krojąc im trzy flagi na feralnym wyjeździe. Od tamtej pory są jednak gonieni przez Wrocławian po całej Europie.
W Stambule gorące chwile za sprawą jednej z trzech głównych miejscowych ekip przeżyli już kibice niejednego klubu, który rozgrywał swoje mecze nad Bosforem. Tym razem padło na Bayern, a w rolę ich nocnego koszmaru wcielili się fanatycy Galatasaray, którzy mieli pogonić i obić Niemców na jednym ze stambulskich placów. Co ciekawe jednak, Bawarczycy jakiś czas później zebrali się i ruszyli z odwetem na grupę miejscowych.
Ciekawie było również wczoraj w Paryżu, gdzie PSG podejmowało AC Milan. Paryskich fanatyków wspierała na tym meczu delegacja kibiców z Neapolu, którzy utrzymują z Francuzami przyjazne stosunki. Mediolańczyków nad Sekwanę zjechało około 2000.
I faktycznie na trybunach było gorąco, chociaż zanim doszło do konkretów, organizatorzy spotkania wezwali dodatkowe posiłki policji, które zaprowadziły spokój.
Przy okazji mieliśmy także wjazd na murawę jednego z fanów, który chciał strzelić miśka z Kylianem Mbappe, a następnie zabawił się z ochroną:
Warto też wspomnieć o efektownej oprawie paryskich ultrasów. Za jedną z bramek zawisła podobizna aktora Jean-Paula Belmondo w koszulce PSG, celującego z pistoletu. Wszystko to okraszone podpisem „Mamy ich na celowniku niczym Belmondo” oraz flagowiskiem i dużą ilością pirotechniki. Za drugą bramką znajdowała się natomiast podobizna diabła w czerwono-czarnej koszulce Milanu, udekorowanej tarczą strzelniczą i śladami od kul. Na prostej zaprezentowano zaś sporą sektorówkę z napisem PSG.
Dodaj komentarz