Mundial do lat 20 to najbardziej prestiżowy turniej młodzieżowy na całym globie. Za jego pośrednictwem kibice na całym świecie mogli przedwcześnie podziwiać piłkarzy, którzy obecnie są gwiazdami piłki nożnej. Erling Haaland, Federico Valverde, Ruben Dias, czy Sergej Milinković-Savić właśnie po grze na tym czempionacie otrzymali szansę pokazania się w poważniejszej piłce. W tym roku MŚ U20 zawitały do Argentyny po tym, jak na krótko przed rozpoczęciem turnieju organizacja została odebrana Indonezji. Po już rozegranej fazie grupowej, z 24 ambitnych drużyn zrobiło się 16 i już można wyciągnąć pierwsze wnioski na temat największych talentów, w które ta edycja – zresztą, jak każda inna – mocno obfituje. Nie brakuje także potencjalnych czarnych koni, czy też dużych rozczarowań. I właśnie tego będzie dotyczyć dzisiejsze podsumowanie. Zapraszam.
Grupa A i B – książkowy brak zaskoczenia
To chyba najlepsze zdanie, jakim można opisać rywalizację w pierwszych dwóch grupach tego turnieju. Rozkręcający się na rywalach z niższej półki gospodarze, klęski Fidżi i Gwatemali, dla których sam awans można było uznać za sukces, większość wyników zgodna z typowaniami bukmacherów. Jedyną zagadką wydawała się być rywalizacja USA z Ekwadorem o pierwsze miejsce, która ostatecznie zakończyła się triumfem Amerykanów. Stany Zjednoczone nie tylko wygrały grupę, ale i pozostały jedyną drużyną na całym turnieju, która jeszcze nie straciła żadnej bramki. Znany wszystkim doskonale Gabriel Slonina jest więc, co prawda, jedynym bramkarzem na turnieju z trzema czystymi kontami, ale to nie on gra tutaj pierwsze skrzypce.
Grupa C i D – rollercoaster w grupie śmierci i zażarta walka o rozstawienie
Ten, kto w ostatnią sobotę oglądał nocne zmagania o awans w Grupie C, na pewno nie mógł narzekać na brak emocji. Tabela na żywo zmieniała się jak w kalejdoskopie, a ponadto rywalizacja toczyła się między zespołami, które razem utworzyły grupę śmierci tego turnieju. Ostatecznie skończyło się na tym, że awansowała ekscytująca kadra Kolumbii oraz wicemistrzowie Europy z Izraela. Odpadła z kolei ambitna Japonia oraz zwycięzca młodzieżowego Pucharu Narodów Afryki – Senegal.
Część osób grupą śmierci nazwałoby jednak grupę D i ciężko się im dziwić, skoro w jej skład wchodziły Brazylia, Włochy i Nigeria. Czwartym zespołem była skazana na sromotną porażkę Dominikana, która nie zaskoczyła i pojechała do domu bez dorobku punktowego. Pozostałe trzy ekipy toczyły między sobą zaciętą walkę o pierwsze miejsce w grupie, a ich bezpośrednie starcia oglądało się z wielką przyjemnością. Włochy w pierwszej kolejce swobodnie przejechały się po Brazylii, żeby później dostać lekcję pokory od przebojowych Nigeryjczyków. Ci zaś ulegli odkuwającym się Canarinhos, którzy ostatecznie wygrali grupę. Każdy z tej trójki zdobył po 6 oczek i awansował do fazy pucharowej, a o układzie tabeli zadecydował bilans bramek.
Grupa E i F – słaba Francja, rewelacyjna Gambia, pechowy Irak
Można powiedzieć, że w grupie E żadnych sensacji nie było, aczkolwiek nie oznacza to, że nie mogły się zdarzyć. Stawiany w roli outsidera grupy Irak co prawda odpadł, ale pokazał się z naprawdę przyzwoitej strony. W ostatniej kolejce zdołali postawić się Anglikom, a ich porażka 0:3 z Tunezją zupełnie nie odzwierciedlał przebiegu spotkania. To właśnie zespół z Bliskiego Wschodu zasłużył znacznie bardziej na awans od Orłów Kartaginy, i gdyby nie problemy z organizacją w defensywie, grałby teraz w fazie pucharowej.
W Grupie F pojawiło się z kolei kilka zaskakujących rezultatów, głównie ze względu na reprezentację Francji, która zmuszona była wysłać na ten turniej praktycznie trzeci garnitur. Spowodowane jest to tym, że kluby Ligue 1 nie chciały posłać swoich najlepszych młodych zawodników na turniej, podczas gdy w trakcie jego trwania rozstrzygają się także losy ligi francuskiej. Nie ma co się więc poniekąd dziwić, że mundial okazał się dla Les Bleus totalną klapą. Skorzystały na tym Gambia i Korea Południowa, które zajęły miejsca premiowane awansem.
Faza pucharowa: Pięciu faworytów do końcowego triumfu
Włochy – chcąc, nie chcąc, jeden z kandydatów do trofeum. Podobnie jak w przypadku Francji, Włosi nie wysłali do Argentyny optymalnej kadry, ale za to mają w niej więcej konkretnych nazwisk. Mający za sobą debiut w seniorskiej reprezentacji Simone Pafundi, grający regularnie w Serie A Tommaso Baldanzi, czy też absolutny lider tego zespołu – Cesare Casadei, na którego latem Chelsea wydała 15 milionów euro. Potencjał na końcowy triumf jest, ale Italię już w 1/8 finału czeka ciężkie zadanie – starcie z reprezentacją Anglii.
Brazylia – również zespół, który w gronie faworytów jest zawsze, a już szczególnie na turniejach młodzieżowych. Futbol jest tam traktowany jak religia i niemal cały czas pojawiają się tam coraz to nowsze piłkarskie diamenty. W tym roku oczywiście nie ma wyjątku – Marcos Leonardo, Savio, Giovani, Arthur Augusto czy Andrey Santos z Chelsea to ogromne talenty, którym wróżona jest wielka przyszłość. Przy takiej drabince, Brazylia wydaje się mieć autostradę do półfinału.
Stany Zjednoczone – kraj, który jest potęgą w zdecydowanej większości istniejących sportów, wśród których nie ma jeszcze piłki nożnej. W ciągu najbliższych 5-10 lat może się to jednak wyraźnie zmienić, gdyż ilość utalentowanych piłkarzy, jacy wyjeżdżają z MLS do Europy stale się zwiększa. Kolejne roczniki, jakie wchodzą do poważnej piłki w Stanach, nie odstają potencjałem od poprzednich, a drużyna, która pojechała do Argentyny, jest jedną z najlepszych na całym turnieju. Największą uwagę swoją grą przyciągają jak na razie Diego Luna, Cade Cowell i Brandan Craig.
Anglia – oczywistość, której nie mogło zabraknąć. Wszyscy wiedzą, jak wielu utalentowanych piłkarzy od lat rodzi się Wyspach Brytyjskich. W kadrze na ten turnej m. in. najlepszy młodzieżowiec tego sezonu Championship Alex Scott, obrońca Coventry City Callum Doyle, czy też stawiający pierwsze kroki w Premier League Samu Edozie i Carney Chukwuemeka. Na turnieju najciekawiej wyglądają Harvey Vale, Daniel Gyabi i Alfie Devine.
Ekwador – bardzo możliwe, że La Tri wkrótce staną się kolejną siłą CONMEBOL w seniorskim futbolu. Kolejne generacje piłkarzy w tym kraju prezentują się naprawdę bardzo obiecująco, a już w szczególności ta, którą oglądamy na tym turnieju. Pierwsze skrzypce gra Nilson Angulo z Anderlechtu, a liderem zespołu jest zaledwie 16-letni Kendry Paez, który mimo tak młodego wieku ma absolutnie wszystko, żeby w przyszłości stać się jednym z najlepszych pomocników na świecie. Od razu po ukończeniu 18 roku życia trafi do Chelsea, która zapłaciła za niego 20 milionów euro.
Faza pucharowa: Trzy potencjalne czarne konie turnieju
Gambia – niepozorna drużyna, w której drzemie ogrom potencjału. Są wicemistrzami Afryki do lat 20, jednak mundial pokazuje, że na tamtym turnieju nie zdołali jeszcze pokazać pełni swoich możliwości. Największymi gwiazdami kadry są Adama Bojang, Alagie Saine i Mamin Sanyang, lecz podczas mundialu próbkę swoich możliwości pokazał także Muhammed Jobe, który rozgrywa całkiem niezły turniej. W 1/8 finału zmierzą się z Urugwajem.
Kolumbia – widać, że po niespodziewanym braku awansu na mundial w Katarze, Kolumbijczycy chcą odkuć się na turniejach młodzieżowych. Kadra U20 zdobyła brąz na Copa America, a na samym mundialu też jak na razie prezentuje się ze świetnej strony – w końcu udało im się wygrać grupę śmierci. Zdecydowanie największe nadzieje „Plantatorzy Kawy” mogą pokładać w duecie Yaser Asprilla – Oscar Cortes.
Nigeria – biorąc pod uwagę drużyny z Afryki, reprezentacja Nigerii wysłała do Argentyny najbardziej utalentowaną kadrę ze wszystkich. Potwierdziło się to doskonale w meczu przeciwko Włochom, których w dobrym stylu pokonali 2:0. Jest tam kilku zawodników wartych uwagi – na czele z Victorem Eletu, Sundayem Jude’em, Rilwanu Sarkim czy Samsonem Lawalem. Rywalem Nigerii w 1/8 finału będzie Argentyna, przeciwko której powtórzenie sukcesu z meczu z Italią wydaje się być realnym scenariuszem.
fot: commons.wikimedia.org