Łzy, wojna i stałe fragmenty gry. Wszystkie walki Sinisy Mihajlovicia

W lipcu 2019 roku, trener FC Bologny, Sinisa Mihajlović zwołał specjalną konferencję prasową, na której poinformował, że w jego organizmie zaszły pewne anomalie, które lekarze zdiagnozowali jako białaczkę. Mówił: – „Całą noc płakałem i nawet teraz mam jeszcze łzy, ale już się nie boję. We wtorek idę do szpitala i zaczynam walczyć o życie. Już powiedziałem piłkarzom, że będę walczył z całych sił o zwycięstwo, dokładnie tak samo, jak ich uczyłem. Jestem przekonany, że wygram. Zrobię to dla rodziny, moich dzieci i wszystkich, którzy mnie kochają.”

Czytaj dalej „Łzy, wojna i stałe fragmenty gry. Wszystkie walki Sinisy Mihajlovicia”

Całą noc płakałem, ale już się nie boję. Życie Sinisy Mihajlovicia

Ze słonecznej Italii docierają do nas niepokojące wieści. Sinisa Mihajlović, trener FC Bologny, poinformował, że wiele wskazuje na nawrót białaczki w jego organizmie. Na wczorajszej konferencji prasowej, Serb przekazał, że opiekujący się nim lekarze sygnalizują ponowny atak choroby, z którą Sinisa zmagał się już w niedalekiej przeszłości. Wobec bieżących wydarzeń przypominamy nasz tekst z listopada ubiegłego roku o niezwykłej osobie, jaką bez wątpienia jest Sinisa Mihajlović.

Czytaj dalej „Całą noc płakałem, ale już się nie boję. Życie Sinisy Mihajlovicia”

Romańczuk w kadrze? Nie, dziękuję.

Taras Romańczuk dostał polskie obywatelstwo. Gdy zagraniczny piłkarz otrzymuje polskie obywatelstwo to wszystkie rodzime media zaczynają debatę nad możliwością powołania go do kadry. Czasem mam wrażenie, że na drugi plan schodzi to czy prezentuje on odpowiedni poziom by w tej kadrze zagrać. Pal to licho! Najważniejsze, że paleta wyboru zawodnika dla selekcjonera naszej reprezentacji powiększyła się o jednego gracza. Możemy kogoś naturalizować. Super! A czy ten gracz będzie stanowił jakąś wartość dla naszej drużyny narodowej? Realnie podniesie jej siłę? Mam wrażenie, że niektórzy dziennikarze kompletnie się nad tym nie zastanawiają.

Romańczuk jest Ukraińcem. Nigdy nie słyszałem by znajdował się w orbicie zainteresowania selekcjonera tamtejszej reprezentacji. Nasi wschodni sąsiedzi w ostatnich latach uzyskują na arenach zmagań reprezentacyjnych wyniki gorsze od naszej ekipy. Mimo to Andriej Szewczenko i jego poprzednicy nie mieli zamiaru sięgać po Romańczuka by ten pomógł swojej ojczyźnie w uzyskaniu lepszych rezultatów. W momencie otrzymania przez piłkarza Jagiellonii polskiego paszportu zaczęli się jednak zastanawiać nad tym Polacy. Gdzie logika? Gość nie łapie się do drużyny, która nie zakwalifikowała się na Mundial, która odpadła z nami w grupie na poprzednim Euro ale mimo to część opinii publicznej zastanawia się nad tym czy powinien on zagrać w koszulce z orzełkiem na piersi. A przypominam że przed poprzednimi Mistrzostwami Europy Ukraińcy sprawdzali przydatność m.in. Artema Putiwcewa z Bruk-Betu Nieciecza. Wiem, wiem. Inna pozycja. Być może Ukraińcy mieli akurat problem z obsadzeniem środka czy lewej strony obrony gdzie można ustawić Putiwcewa a środek pomocy mają silny. Nie mam zamiaru rozkładać teraz tego na czynniki pierwsze. Pomyślmy jednak czy nasze centrum pomocy wymaga sięgnięcia po Romańczuka? Nawałka na Mundial zabierze zapewne (o ile nie wydarzy się jakiś kataklizm) Krychowiaka, Karola Linetty i Mączyńskiego. W odwodzie zostaje jeszcze m.in. Jacek Góralski. Więcej zawodników w środku pola nam nie potrzeba. Krycha i Linetty to dwaj gracze prezentujący o wiele wyższy poziom od Romańczuka. Ograni w silnych europejskich ligach i ograni w kadrze. O Mączyńskim co by nie mówić ale to gość, z różnym skutkiem, ale w koszulce z orzełkiem daje z siebie maksa i zazwyczaj dobrze wywiązuje się z roli pomagiera Krychowiaka. Góralski? Myślę, że gorszy od Romańczuka nie jest. W końcu on zasłużył już na zagraniczny transfer z podlaskiego klubu zaś Romańczuk cały czas jednak tkwi w polskiej Ekstraklasie. Mają oni w zanadrzu jeszcze jeden argument, który powinien ich klasyfikować w hierarchii powołań przed świeżo upieczonym obywatelem Polski. Oni Polakami są od urodzenia. Tak. To piekielnie ważny powód. W pierwszej kolejności przepustki do kadry powinni otrzymywać chłopacy, którzy urodzili się na tej ziemi i nie potrzebują załatwiać lawiny spraw urzędowych aby uzyskać możliwość zagrania w biało-czerwonej koszulce. Chciałem tylko przypomnieć, że już raz próbowaliśmy budować drużynę narodową w oparciu o naturalizowanych graczy. Jak się skończył ten projekt? Niech każdy sobie przypomni. To skutecznie powinno nas odstraszać od takich pomysłów. Jeżeli mamy już naturalizować jakiegoś piłkarza i dać mu szansę występu w narodowych barwach to przede wszystkim niech będzie on o klasę lepszy od innych zawodników występujących na jego pozycji. Romańczuk to solidny ligowiec ale sorry. Nie zbawi naszej kadry. A wchodząc do drużyny i zajmując pozycję na ławce rezerwowych zabierze miejsce np. jakiemuś młodemu chłopakowi, np. Radkowi Murawskiemu, któremu treningi z kadrą mogą pomóc w piłkarskim rozwoju. Szczerze? Wolę już zabrać na ten Mundial weteranów pokroju Jodłowca czy Trałki. Albo Borysiuka. Borysiuk ma 27 lat, tyle samo co Romańczuk. No właśnie. 27 lat. Nawet jak wejdzie do kadry to ile w niej pogra? 4-5 lat? Przy korzystnych wiatrach. W tym wieku powinien już być za granicą. Gra nadal tylko w Jagiellonii. Coś mi się wydaje że ukraińskim Claudem Makelele nie zostanie. Niestety. Tak jak mówiłem. Jak mamy brać do kadry piłkarzy z odzysku to takich, którzy będą gwiazdami naszej drużyny. Romańczuk nią nie będzie. A Dybala i Kościelny grać u nas nie chcą. Mam jakieś dziwne wrażenie, że gdyby Romańczuk prezentował poziom chociażby Krychowiaka to już dawno grałby w żółto-niebieskich barwach i o występach dla Polski by nawet nie myślał. Nie. Powołanie dla Romańczuka byłoby jak dla mnie nieuczciwe. Nieuczciwe chociażby wobec takiego Janusza Gola, który od wielu lat ma podstawowy plac w silniejszej lidze rosyjskiej a Nawałka nie spojrzał w jego stronę jak dotychczas ani razu.

Jak byłem młodszy, to byłem zwolennikiem powoływania do kadry piłkarzy z polskimi korzeniami. Nie wiem, może to była trauma po utracie Klose i Podolskiego, którzy wynieśli w późniejszym czasie Niemców na piedestał piłki reprezentacyjnej. Wychodziłem z założenia, że damy zagrać takiemu graczowi kilka minut w składzie pierwszej drużyny i będziemy już go mieli zaklepanego na konto naszej reprezentacji. Przepisy FIFA pozmieniały się od tamtego czasu jednak na tyle, że mam wrażenie, że nie długo piłkarze będą sobie mogli zmieniać barwy narodowe jak rękawiczki. Niestety. Modern football dotyka już także piłkę reprezentacyjną. Takie powoływanie graczy mija więc się z celem. Poza tym era rządów Franza Smudy i jego hodowla lisów w kadrze skutecznie ugasiła mój entuzjazm co do uzupełniania ubytków w drużynie narodowej naturalizowanymi piłkarzami. Polscy dziennikarze zachorowali jednak na dziwną chorobę, każącą im wytykać PZPN-owi każdego piłkarza, którego ominęli w swoich planach uczynienia go Polakiem. Różne, dziwne nazwiska przewijały się na łamach gazet i portali sportowych przez kilka ostatnich lat. Pamiętacie Danny’ego Szetelę? Amerykanin, który strzelił nam w 2007 roku dwie bramki na Mundialu U-20. PZPN po tym wydarzeniu był strasznie szykanowany za to, że Szetela nie gra z orłem na piersi. Życie pokazało, że gość nie zrobił większej kariery nawet w lidze MLS. Zresztą w tym samym meczu, w którym on załadował nam dwa gole to hat-tricka dołożył Freddy Adu odpalony kilka miesięcy temu z Sandecji Nowy Sącz. Aquafresca, Wondolowski, Ostrzolek. Wszyscy oni byli mniej lub bardziej lobbowani do gry w „biało-czerwonej” drużynie na przestrzeni kilku ostatnich lat. Żaden z nich jednak nie przejawiał większych chęci by grać dla nas, co często objawia się w przypadku graczy mających podwójne obywatelstwo. Ich motywacja jest mocno ograniczona. Ginąć za orła w koronie nie będą. Bardziej liczy się kunktatorstwo i to czy gra w koszulce kraju nad Wisłą przyniesie im jakiekolwiek korzyści. A zagranie meczu w naszej reprezentacji ma być w pierwszej kolejności zaszczytem i spełnieniem marzeń a nie trampoliną do rozwinięcia dalszej kariery.

Wiem że Taras Romańczuk nie jest typowym „farbowanym lisem”. Świetnie mówi po polsku. Pewnie darzy naszą ojczyznę ogromnym szacunkiem, może nawet miłością. Ma polskie korzenie. Absolutnie nie odmawiam mu możliwości bycia polskim obywatelem. Pewnie będzie się lepiej wywiązywał ze swoich obywatelskich obowiązków od niejednego rodowitego Polaka. Ale pragnę też aby moja reprezentacja złożona była  z chłopaków w 100% związanych z tym krajem. Z takich dla których gra w drużynie narodowej jest marzeniem towarzyszącym im od dziecka.  Gra w kadrze Polski byłaby moim zdaniem bardziej opłacalna dla Romańczuka aniżeli dla samej kadry Nawałki. Dla niego to zawsze szansa wypromowania się, znalezienia klubu, który zapłaci mu większe pieniążki i pozwoli jeszcze zarobić dzięki swojej karierze. A Reprezentacja Polski? Zyska solidnego gracza ale nie takiego, który pozwoli jej wygrać mecz. Prochu nie wymyśli. Poza tym zajmie miejsce w drużynie młodemu Polakowi. Tak więc … Romańczuk w kadrze? Nie, dziękuję.

Listopadowe ujadanie psów.

Marsz Niepodległości. Wydarzenie, które co najmniej od 2010 roku wywołuje za każdym kolejnym razem kontrowersje wśród polskiego społeczeństwa. Raz mniejsze, raz większe. Ale od siedmiu lat co roku w listopadzie jest głośno o maszerujących ulicami Warszawy patriotach (a dla innych faszystów).

Dlaczego od 2010 roku? Bo wówczas w mediach głośno stało się o tym wydarzeniu, kiedy to organizowany przez środowiska narodowe Marsz Niepodległości próbowali zablokować ludzie usytuowani skrajnie po lewej stronie szali ideologicznej. Liderem tej grupy był obecny prezydent Słupska – Robert Biedroń. Pod przywództwem pierwszego geja kraju, grupa ta zetrzeć się miała z policją. Policjanci utrzymywali, że to lewacy zaatakowali ich, zaś Biedroń z kołnierzem ortopedycznym na szyi biegał po studiach telewizyjnych i opowiadał jak to został bestialsko spacyfikowany przez funkcjonariuszy w czasie swojej „antyfaszystowskiej” krucjaty.

W sumie mało to kogo wówczas obeszło i cała sytuacja szybko rozeszła się po kościach. Teraz by pewnie było inaczej (Biedroń nie był jeszcze wówczas tak uwielbiany przez pewne kręgi). Wydaje mi się jednak, że cała sytuacja przyczyniła się do promocji Marszu Niepodległości wśród ludzi o konserwatywnych przekonaniach. Od tamtego momentu co roku idea ta gromadziła coraz większą ilość ludzi. Każdy kolejny rok przynosił również coraz większe kontrowersje wokół daty 11 listopada.  Tak było przynajmniej do 2014 roku. Od kiedy to rok później władzę w Polsce przejęło Prawo i Sprawiedliwość tak i temperatura na samych Marszach w jakiś cudowny sposób opadła. A przynajmniej pod tym względem, że nie notujemy już od tamtej chwili większych incydentów w czasie tego zgromadzenia. Policjanci nie biją już Bogu ducha winnych uczestników jak w 2011 roku.

https://www.youtube.com/watch?v=7G3cN6Bdn_8

Policja nie blokuje z niewiadomych przyczyn startu marszu przez co atmosfera gęstniała i musieli ją rozładowywać choćby Marian Kowalski czy śp. poseł Artur Górski, bo inaczej mogło się skończyć tragedią. A tak było w 2012 roku.

https://www.youtube.com/watch?v=h71NBPwRZ-4

https://www.youtube.com/watch?v=oRUV9KZuSlY

Nie płoną też budki strażnicze pod ambasadą rosyjską. Pewnie dlatego że szefem MSW nie jest już Bartłomiej Sienkiewicz i nie ma kto zlecać takich prowokacji (słynne taśmy z restauracji „Sowa i przyjaciele”.) czy też pośród normalnych uczestników nie biegają zamaskowani policjanci podburzający tłum.

https://www.youtube.com/watch?v=8G0SOYWeRQc&t=385s

Jakoś też mniej kretynów wśród samych manifestantów. Nikt nie dąży do konfrontacji z policją jak w roku 2014, przy okazji atakując Straż Marszu Niepodległości. Nikt nie pali samochodów transmisyjnych pewnej telewizji z ulicy Wiertniczej. Być może powodem tego jest coraz lepsza organizacja samego przedsięwzięcia. Powołanie wspomnianej wyżej Straży Marszu Niepodległości, która jest regularnie szkoloną formacją i odpowiedzialna jest za trzymanie uczestników w ryzach. Większa jest też świadomość protestujących, którzy wiedzą, że każdy incydent stanowić będzie wodę na młyn dla nieprzychylnie do nich nastawionych mediów i może rozrosnąć się do niebotycznych rozmiarów, rozdmuchana przez medialną maszynę (tak jak ma to miejsce w tym roku). Po trzecie, niech każdy sam w duchu odpowie sobie na pytanie: Na ile znaczenie miała zmiana władzy, która jednak zupełnie inaczej zapatruje się teraz na ideę Marszu Niepodległości i przynajmniej nie przeszkadza w organizacji tego wydarzenia? Jak bardzo kłody pod nogi organizatorom rzucali poprzedni rządzący? Dlaczego trzeci raz z rzędu obyło się bez awantur i policyjnych prowokacji? Te pytania pozostawiam bez odpowiedzi. Niech każdy pomyśli nad nimi sam.

Spokojna atmosfera tegorocznego Marszu Niepodległości nie przeszkodziła jednak w tym, by media przez cały listopad utyskiwały praktycznie codziennie nad tym wydarzeniem. Rzecz kompletnie dla mnie nie zrozumiała. Co ciekawe do ataku na tą świąteczną manifestację bardzo ochoczo przyłączają się w tym roku zagraniczne media. Moje pytanie brzmi, dlaczego akurat teraz? Czym różnił się ten marsz od tych z 2015 i 2016 roku? Kontrowersyjne transparenty można było znaleźć 11 listopada na ulicach Warszawy od samego początku istnienia MN. Ba. Mam wrażenie, że takiego skowytu zarówno rodzimych ale przede wszystkim  zagranicznych dziennikarzy nie słyszało się nawet w czasach, kiedy w „Dzień Niepodległości” stolica  przypominała pole bitwy. Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, już kiedyś o tym pisałem, ale wierzę w istnienie grupy, która steruje pewnymi rzeczami z tylnego fotela. Być może właśnie w tym roku dziennikarze dostali jakiś odgórny przykaz aby przeprowadzić zmasowany atak i zdyskredytować dziesiątki tysięcy Polaków, maszerujących z dziećmi ulicami stołecznego miasta? Stąd te epitety? „Faszyści”, „naziści”? Transparenty w stylu „White Europe” itp. stanowiły jakiś nieznaczny promil w tłumie przechodniów z biało-czerwonymi flagami narodowymi. Tymczasem zagraniczne pismaki bezczelnie opluwają wszystkich uczestników Marszu Niepodległości. Oceny ogromnie niesprawiedliwe, ale rozumiem, że są oni zmuszeni do takiego pisania. Są na wojnie. Wojnie o swoją wymarzoną, liberalną, tęczową Europę. Zwykli propagandyści. A być może ich umysły są już tak wyprane politycznie poprawną ideologią, że każdy przejaw patriotyzmu stanowi dla nich zalążek „faszyzmu”? Wszak wiadomo, że państwa spójne narodowo są przeżytkiem i zakrawają o rasizm. Jak inaczej to odbierać? Dlaczego pojedyncze występki są podczepiane pod całość? Dlaczego jest stosowana odpowiedzialność zbiorowa? Albo ci dziennikarze mają w sobie bardzo dużo złej woli i obiektywizm jest im obcy albo mają po prostu bardzo słaby warsztat. Ewentualnie jedno i drugie. Moja ocena jest prosta. Tak jak wspomniałem. Jesteśmy na wojnie. Na razie tylko wojnie na słowa.

Przed startem Marszu Niepodległości odbyła się też inna manifestacja. Ich organizatorami były środowiska lewicowe (w dużej mierze skrajnie). Więc wśród feministek, zwolenników ruchów LGBT, ludzi z czerwonymi sztandarami (mi się one kojarzą jakoś jednoznacznie) znaleźliśmy również chociażby członków antify. Skrajnie lewicowej bojówki, której amerykańska odnoga była w ostatnim czasie oskarżona o współpracę z Państwem Islamskim. Owi, ubrani na czarno panowie paradowali na marszu z zakrytymi twarzami, ochoczo pokazując środkowy palec do telewizyjnych kamer. Ślepi na takie zachowanie dziennikarze TVNu opowiadali w tym czasie na wizji o marszu tolerancji, przyjaźni i generalnie rozpływali się nad owym wydarzeniem, które widzieliśmy na ekranach naszych odbiorników telewizyjnych. Przezabawna sytuacja.

Oczywiście. Również sam Marsz Niepodległości wymaga jeszcze kilku poprawek i wyeliminowania niektórych zachowań. Rasistowskie transparenty, które incydentalnie zdarzały się wśród protestujących absolutnie nie powinny mieć miejsca. Brak akceptacji na rozlokowanie grup uchodźców przez Unię Europejską, która przez pewien czas na siłę chciała nam wcisnąć nieproszonych gości nie powinien wiązać się z rasizmem. Nikt nie powinien być wykluczany ze społeczeństwa z powodu narodowości czy koloru skóry. Kompletnie nie o to chodzi. Chodzi o to, że przyjęcie większej ilości uchodźców wiąże się z możliwością przyjęcia pod swój dach potencjalnych terrorystów z Państwa Islamskiego. Nie możemy akceptować takiego stanu rzeczy, że przez granicę przepływają kompletnie niekontrolowane tłumy imigrantów. Kompletnie nie wiemy kto wjeżdża na nasze terytorium. Nie chcemy by sytuacja zaczęła przypominać tą z ulic Francji czy Wielkiej Brytanii. Nie chcemy się przyzwyczajać do zamachów i zacząć je traktować jako nieodzowny element naszego życia. A mam wrażenie, że w wielu zachodnich państwach tak się nie długo stanie. Bo tak ludziom wmawiają politycy.

-Musicie przyjmować ludzi uciekających przed wojną i zaakceptować to, że niektórzy z nich będą się wysadzać w powietrze lub rozjeżdżać was ciężarówkami.

Brakuje nam tylko takiego cytatu z ust polityków.

Uważam, że każdy ma swoje miejsce na ziemi. Każdy ma swoje państwo, narodowość o które powinien dbać. To też jest naszym obowiązkiem jako ludzi. Dbamy o siebie, o swoje rodziny i o otaczającą nas rzeczywistość. Chcecie to nazwijcie mnie rasistą ale mieszanie różnych kultur, narodowości to proces, który bardzo często kończy się tragicznie. Dlatego każdy dostał swoje miejsce na świecie, gdzie może wspólnie z pobratymcami starać się zbudować lepszą przyszłość. Dlatego uważam, że dopóki nie będzie na manifestacjach transparentów nawołujących do nienawiści czy zabijania, to każdy ma prawo głosić co chce. A chęć zachowania przez państwo spójności etnicznej nie jest niczym złym. Szczególnie gdy widzimy, że tak bardzo różniące się od nas kultury z Bliskiego Wschodu czy Północnej Afryki w wielu przypadkach kompletnie nie mają pojęcia o zasadach gościnności i nie mają w sobie za grosz chęci dostosowania się do zasad panujących w kraju, który wyciągnął do nich pomocną dłoń. Dlaczego we Francji czy Belgii powstaje tak wiele gett tworzonych przez imigrantów spoza Europy? Jak chociażby słynna dzielnica Molenbeek w Brukseli. Co by nie mówić o Ukraińcach, którzy masowo napływają do Polski, oni jakoś potrafią dostosować się do naszych zasad.

Podsumowując. Kompletnie nie zgadzam się z opinią krążącą w mediach głównego nurtu na temat tegorocznego Marszu Niepodległości. Jest to dla mnie atak kompletnie nie zrozumiały. Jest to szukanie na siłę punktu zaczepnego. Istna wojna ideologiczna. Po prostu wartości jakie wyznają manifestanci z ulic stolicy kompletnie nie przystają do tego, jak nowoczesne, modernistyczne społeczeństwo wyobrażają sobie europejscy rządzący.  Politycy spod znaku niebieskiej flagi z gwiazdkami chcą na siłę stworzyć swoje utopijne państwo. Nie każdy jednak zgadza się z ich wizją. A kto się z nią nie zgadza zostanie zbesztany, opluty i wdeptany w ziemię. Bo unijni politycy hołdują takim wartościom jak „wolność” i „demokracja” ale pod warunkiem, że wszystko odbywa się na ich zasadach. Nie słyszałem wielkich utyskiwań brukselskiej władzy oraz ich armii z mikrofonami i kamerami gdy marokańscy kibice demolowali stolicę Belgii po awansie ich reprezentacji na Mundial. Milczeniem zostały zbyte wydarzenia z Katalonii, gdy hiszpańska policja pacyfikowała tamtejszą ludność w dzień referendum. W końcu jakoś nie słyszałem, żeby w czasie zamieszek podczas szczytu G-20, kiedy to ulice Hamburga przypominały pole bitewne a w starciach z lewackimi bojówkami rany odniosło wielu policjantów podniosło się jakieś wielkie larum na arenie międzynarodowej. Dlaczego? Ciężej doczepić się do Hiszpanii niż do Polski? Nie wolno krytykować imigrantów z Maroka? Może manifestanci z Hamburga niszczyli witryny sklepowe i samochody w dobrej wierze (Wątpliwej maści autorytety, pokroju Hołdysa tak właśnie twierdzą)?   W każdym z tych miejsc prawo było łamane w sposób o wiele bardziej rażący aniżeli 11 listopada w Warszawie ! Może dla zachodniej opinii publicznej istnieją po prostu równi i równiejsi? Można łamać prawo w zależności od tego jakie się wyznaje wartości? W zależności od tego gdzie się mieszka? Niestety ale tak to właśnie wygląda. Oczywiście! Sam Marsz Niepodległości i jego uczestnicy nie byli w 100%, krystalicznie czyści. Ciężko żeby tak było gdy manifestuje 60000 osób. Wiele transparentów pojawiło się niepotrzebnie. Treści rasistowskie absolutnie nie powinny się pojawiać. Irytują szczurki w kominiarkach, które biegają jak poparzeni w jedną i drugą stronę oraz napinają się do kamer w momencie gdy Marsz przechodzi spokojnie. Nie są to jednak takie uchybienia aby Marsz Niepodległości miał stawać się tematem codziennych debat telewizyjnych i głównym tematem zagranicznych portali informacyjnych. Na pewno nie przedstawiany w takim świetle! Nazwanie wszystkich uczestników tego wydarzenia „faszystami” czy „nazistami” to albo zwyczajna ignorancja albo po prostu zwykłe skurwysyństwo. Zresztą podejrzewam, że niewielu uczestników pochodu przejęło się tymi słowami.

 

Niejaki Winston Churchill powiedział: „The fascists of the future will be called anti-fascists”, czyli „W przyszłości faszyści zostaną nazwani antyfaszystami”. Oriana Fallaci powiedziała: „Są dwa rodzaje faszystów- faszyści i antyfaszyści”. No właśnie. Warto się zastanowić nad tymi słowami w kontekście ostatnich wydarzeń. Cóż znaczą te słowa w ustach tych ludzi? Konserwatyzm, patriotyzm, troskę o własny naród i dumę z pochodzenia. Coś w tym złego? Absolutnie nie! Niech psy sobie ujadają a karawana niech jedzie dalej.

marsz1

Fuck Calm & Die In Battle !!!

Już tylko kilka godzin! Już tylko chwile dzielą nas od najważniejszego meczu naszej kadry narodowej od … hmm … myślę że od 34 lat. Od meczu z Francją o 3 miejsce na Mundialu w Hiszpanii w 1982 roku. Od tamtego momentu polska kadra nie grała meczu o większą stawkę !

Tak jak pisałem wcześniej, ta kadra jak dla mnie zrobiła już swoje na francuskim czempionacie. Dziś mogą położyć się na murawie Stade Velodrome i przeleżeć tak 90 minut a i tak będę ich witał w kraju jako moich bohaterów. Jakiś wewnętrzny głos podpowiada mi jednak, że to nie koniec emocji. Ta kadra niczym Pudzian: „Tanio skóry nie sprzeda”. Tylko że to nie będą śmieszne frazesy jak w przypadku polskiego strongmana. Dziś w Marsylii będzie wojna! Wojna którą pragniemy zwyciężyć !! A jeśli dziś mamy zginąć, to zgińmy jako wojownicy !!! Zgińmy w bitwie !!! Niech na boisku pojawi się 11 mitycznych berserkerów !!! Zresztą … nie wątpię że tak będzie. Nie wątpię że jutro obudzimy się albo jako mieszkańcy jednego z czterech krajów, najlepiej grających w piłkę na kontynencie europejskim albo po prostu jako ludzie, którzy mogą być dumni ze swoich piłkarzy. Nareszcie !!! Po latach upokorzeń ! To już jest w zasadzie przesądzone …

Ale właściwie dlaczego mamy przegrać? W czym na tych mistrzostwach Portugalczycy są lepsi od nas? Ich kadra nie pokazała jak do tej pory niczego co byłoby godne uwagi. No … może poza przebłyskami geniuszu Ronaldo w meczu z Węgrami. To będzie piąty mecz przeciwko reprezentacji Portugalii, który dane mi będzie obejrzeć w moim życiu. Było pamiętne 0:4 w koreańskim Jeonju na Mundialu w 2002 roku. Ale to była Portugalia z Pauletą, Rui Costą, Figo, Couto, Joao Pinto czy Nuno Gomesem. Potem pamiętne mecze w eliminacjach do Euro 2008. Wygrana na Stadionie Śląskim 2:1 po dwóch bramkach Ebiego Smolarka. Jeden z najlepszych meczy polskiej kadry narodowej ostatniego XXV-lecia a na pewno najlepszy za kadencji Leo Benhakkera. W rewanżu remis w Lizbonie wyszarpany w samej końcówce za sprawą strzału rozpaczy Jacka Krzynówka, który zdążył się jeszcze odbić od pleców interweniującego Ricardo. Na koniec dość bezbarwny mecz na otwarcie Stadionu Narodowego, zakończony wynikiem 0:0. Śmiem twierdzić że w każdym z tych czterech poprzednich meczy byliśmy kadrowo słabsi niż teraz, za to Portugalczycy mocniejsi. Mimo wszystko (poza meczem w Korei) potrafiliśmy z Portugalczykami zagrać jak równy z równym (a i klęska w Korei w pierwszej połowie wyglądała przyzwoicie). Na dzień dzisiejszy uważam, że mamy porównywalną siłę rażenia pierwszej 11stki co drużyna z Półwyspu Iberyjskiego. Brzmi niedorzecznie, ale …. Mają CR7 … a poza nim? Niespełniony supertalent Quaresma. Renato Sanches, kolejny supertalent, który znowu w wielkiej piłce nie zdążył jeszcze pokazać nic, mimo że Bayern wyścielił za niego 35 baniek. Powszechnie znienawidzony Pepe, bardziej słynący z boiskowego chamstwa aniżeli z umiejętności stricte piłkarskich. Powiedzcie, które z tych nazwisk elektryzuje fanów młodego pokolenia? Kto z obecnego składu, nie licząc Krystyny, jest gwiazdą, już nie wielkiego formatu, ale chociaż umiarkowanego formatu? Pepe z racji gry w Realu? Może. Ale to stoper. Poza tym? Emeryci: wspomniany Quaresma, Joao Moutinho, Ricardo Carvalho. Albo nieopierzona młodzież. Nie ma wielkich nazwisk jak: Figo, Nuno Gomes czy Rui Costa. Wiadomo. Mimo wszystko to Portugalia i musimy podejść z należytym szacunkiem. Ale z szacunkiem, piłkarskim respektem. Nie ze strachem. Z takim samym szacunkiem z jakim oni powinni podejść do nas. Ale najlepiej niech nas zlekceważą, niech sobie myślą że są już w półfinale a o 23:00 niech płaczą i chowają swoje nażelowane łby między kolanami. Szwajcarzy mieli Xhakę, Shaquiriego w obronie Lichtsteinera. Naprawdę, sprawa kolejny raz rozbija się o Ronaldo, gdyby go wyjąć z tej kadry to potencjałem nie różnili by się za bardzo od naszych poprzednich rywali.

Przed każdym meczem na tym turnieju miałem tylko jedno życzenie. Zagrajmy z serduchem, jeździjmy na dupie. Dziś już nie muszę go mieć. Wiem że tak będzie. A skoro będzie zaangażowanie i ambicja, to jestem spokojny. Wiem że będę z was dziś dumny … nawet jeśli przegracie tą bitwę. Po meczu futbolowe Walkirie bez cienia wątpliwości będą mogły was zabrać do Valhalli.

P.S.

Osobiście stawiam na remis 1-1 i kolejne emocje w doliczonym czasie gry. Ostatecznie oczywiście ogolimy ich. Tym razem przejdziemy po dogrywce 😉

P.S. 2

Ku pokrzepieniu serc 😉 :

 

 

 

perun

Zacznij bloga na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑