Mówią, że Ligue 1 to liga talentów. I słusznie, biorąc pod uwagę, jak wielu utalentowanych zawodników wypływa stamtąd na szerokie wody w pełni przygotowanymi fizycznie i technicznie do rywalizacji w najlepszych ligach europejskich. W ostatnim czasie obserwujemy jednak bardzo niepokojące zjawisko, które postępuje w niebezpiecznym tempie. Chodzi o to, że napastnicy… przestają strzelać.
W sezonie 2022/23 aż sześciu piłkarzy – Kylian Mbappe, Alexandre Lacazette, Jonathan David, Lois Openda, Folarin Balogun i Habib Diallo – osiągnęło lub przekroczyło barierę 20 bramek w rozgrywkach francuskiej Ligue 1. Sezon później wyglądało to znacznie gorzej, bowiem jedynym rodzynkiem, który tego dokonał był właśnie Kylian. Od obecnego sezonu jednak i jego gry nie możemy we francuskiej ekstraklasie oglądać. Jak więc wygląda aktualna klasyfikacja strzelców?
Tragicznie. Choć na pierwszym miejscu z 11 golami znajduje się łączony od dłuższego czasu z wielkimi klubami Jonathan David, tak następne trzy nazwiska należą do piłkarzy, którzy… nawet nie są snajperami. Po 10 goli mają Bradley Barcola i Mason Greenwood, nominalnie występujący jako skrzydłowi, zaś tuż za nimi z 6 bramkami i 4 asystami na koncie znajduje się kolejny przedstawiciel Olympique’u Marsylia – Luis Henrique. Brazylijczyk jednak najczęściej występuje w klubie na pozycji wahadłowego, a Roberto de Zerbi przemianował go na tę pozycję, przesuwając go nieco niżej.
Spośród najczęściej trafiających do siatki piłkarzy w tym sezonie ligi francuskiej, kolejnego napastnika możemy więc szukać dopiero w osobie Evanna Guessanda. 24 lata, Nicea, 6 goli i 1 asysta w 13 występach. Iworyjczyk jest zdecydowanie największym wygranym przybycia do Nicei Francka Haise’a. Wcześniej pełnił funkcję nikomu nie rzucającego się w oczy zmiennika mającego za zadanie rozruszać grę, podczas gdy dziś stał się kluczowym elementem drużyny i rewelacją rundy.
Wciąż nie można jednak powiedzieć, że jest to typowy snajper. Nowy szkoleniowiec OGC bardzo ceni sobie napastników pracujących, a główną, najbardziej charakterystyczną cechą stylu gry Guessanda są jego kapitalne rajdy z głębi pola, napędzające akcje zespołu prawą stroną boiska. Umiejętność połykania przestrzeni z piłką przy nodze ma opanowaną do perfekcji – gorzej jest ze skutecznością i dochodzeniem do sytuacji. To zawodnik, który bardzo szybko się rozwija, jednak w aspekcie wykańczania akcji ma jeszcze wiele do poprawy.
Kogo mamy dalej? Kang-in Lee w PSG to rzucany po pozycjach ofensywny pomocnik, Arnaud Kalimuendo (6G1A) mimo ogromnego talentu od 2,5 roku zdaje się stoi w miejscu. Gaetan Perrin (4G4A) z Auxerre ma najlepsze lata kariery, lecz znów mówimy tu o kolejnym skrzydłowym. Reszty nie ma co brać pod uwagę ze względu na niezgodność pozycji lub kiepskie statystyki.
Gdzie się podziali tamci napastnicy?
Poniżej znajduje się zestawienie wszystkich napastników, którzy w ostatnich czterech sezonach osiągnęli na poziomie Ligue 1 barierę co najmniej 15 bramek.
2020/21: Kylian Mbappe (27G/7A), Memphis Depay (20G/12A), Wissam Ben Yedder (20G/7A), Gaetan Laborde (16G/8A), Kevin Volland (16G/7A), Burak Yilmaz (16G/5A), Ludovic Ajorque (16G/4A), Andy Delort (15G/9A)
2021/22: Kylian Mbappe (28G/17A), Wissam Ben Yedder (25G/5A), Moussa Dembele (21G/4A), Martin Terrier (21G/3A), Andy Delort (18G/3A), Gaetan Laborde (15G8A), Jonathan David (15G/0A)
2022/23: Kylian Mbappe (29G/6A), Alexandre Lacazette (27G/5A), Jonathan David (24G/4A), Lois Openda (21G/4A), Folarin Balogun (21G/2A), Habib Diallo (20G/1A), Wissam Ben Yedder (19G/6A), Elye Wahi (19G/5A), Terem Moffi (18G/3A), Amine Gouiri (15G/3A), Gaetan Laborde (15G/3A)
2023/24: Kylian Mbappe (27G/7A), Jonathan David (19G/4A), Alexandre Lacazette (19G/2A), Pierre-Emerick Aubameyang (17G/8A), Wissam Ben Yedder (16G/2A)
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to ogromna przepaść między sezonem 2022/23 a 2023/24 – już wcześniej mogło to posłużyć za zwiastun obecnej sytuacji. Dlaczego jednak w ogóle do niej doszło? Klaruje się kilka głównych powodów.
Warto zauważyć, że Ligue 1 stała się przystanią dla doświadczonych napastników, którzy dziś swoje najlepsze lata mają już za sobą – nazwisk takich, jak Wissam Ben Yedder, Alexandre Lacazette czy Pierre-Emerick Aubameyang nie oglądamy już na topowym europejskim poziomie, choć każdemu z nich powrót do Francji przedłużył piłkarską młodość. Pełno jest także solidnych ligowców (Ajorque, Laborde, Delort), którzy są typową dla piłkarskiej Francji definicją „późnego rozkwitu”, a ich sufit ogranicza się do wybitnych sezonów na krajowym podwórku.
W Ligue 1 brakuje perspektywicznych napastników. Dlaczego?
Gdy zawężymy sobie zestawienie do zawodników do 25 roku życia (tj. urodzonych w 1999 roku i później), to sytuacja tym bardziej nie wygląda najlepiej. Jedynym snajperem, który faktycznie poradził sobie po zmianie klubu jest Lois Openda, reszta karier zaś toczy się różnie:
Wahi i Balogun – obaj stali się ofiarami nowego trendu w Ligue 1, mianowicie transferów wewnątrzligowych. Lens, które rozbiło bank na Wahiego, gdy ten robił furorę w Montpellier, pobijając przy tym swój rekord transferowy, zaledwie po roku było zmuszone go sprzedać ze względu na niestabilną sytuację finansową, w jakiej znalazł się klub. W ten sposób utalentowanego 21-latka za 25 milionów euro pozyskała Marsylia.
Pierwszy sezon na północy Wahi miał solidny – nastukał 12 goli i 4 asysty w 36 występach, więc wydawało się, że już wkrótce podąży ścieżką wytyczoną przez swojego poprzednika, Loisa Opendę. Po zmianie barw kompletnie uwidoczniły się jednak jego złe cechy. Przestał pracować w defensywie, zaczął marnować sytuacje na potęgę (kwintesencją tego drugiego był mecz z Reims, gdzie w samej pierwszej połowie zepsuł aż cztery dogodne okazje na zdobycie bramki, m.in. pudłując na pustaka z kilku metrów), a ostatnimi występami spadł w hierarchii za Neala Maupaya, co potwierdzają zresztą ostatnie słowa Roberto De Zerbiego:
„Maupay jest wzorem nie tylko na boisku, ale poza nim. Ma dużo agresji w swojej grze, jest trochę inny niż Wahi, który przypomina bardziej lisa pola karnego. Obaj zawodnicy różnią się pod kątem potencjału i doświadczenia, ale prawdą jest, że obecnie Neal ma fundamentalne znaczenie dla naszego zespołu.”
Wypożyczony z Evertonu 28-latek w niedzielnym meczu w Saint-Etienne zaliczył swoją czwartą asystę w tym sezonie. Wahi po 12 występach ma raptem dwie bramki, z czego zaledwie jedną z gry, a zmiany na lepsze nic nie zapowiada.
Sytuacja Baloguna jest nieco inna – wychowanek Arsenalu miał za sobą absolutnie fenomenalny sezon na wypożyczeniu w Reims, po którym został wykupiony przez Monaco za 30 milionów euro. Amerykanin ma jednak to do siebie, że choć we wręcz banalny sposób dochodzi do sytuacji, to liczba zdobywanych goli maskuje jego kiepską skuteczność. W sezonie 2022/23 był zawodnikiem z największą dysproporcją między zdobytymi, a oczekiwanymi bramkami – według statystyki expected goals powinien mieć na koncie aż o 6 trafień więcej.
Na takie problemy często nie zwraca się jednak większej uwagi, dopóki piłkarz nie wejdzie w „większe buty”. W swoim pierwszym sezonie w barwach Monaco dokonał czegoś niespotykanego – na trzy próby zdobycia gola z rzutu karnego, nie wykorzystał… żadnej. 7 goli i 6 asyst w sezonie wciąż jest jednak naprawdę niezłym wynikiem i pokazuje, że Balogun nadal może wyrosnąć na naprawdę świetnego napastnika. Warunek jest jeden: musi to wypracować, a co za tym idzie, musi mu dopisywać zdrowie. Raptem tydzień temu wznowił treningi po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją barku i nie wiemy, jak zaprezentuje się po powrocie.
Nie jest jednak jedynym, którego to dotyka – Terem Moffi, będący świeżo po dwóch świetnych liczbowo sezonach oraz zdobytym wicemistrzostwie Afryki, zerwał więzadła krzyżowe. Tę samą diagnozę 1,5 roku wcześniej usłyszał Martin Terrier, który po rewelacyjnym 2022 roku w barwach Rennes przymierzany był do reprezentacji Francji. Po roku przerwy wychowanek Lyonu wciąż prezentował bardzo dobry poziom (ba, zapracował sobie nawet na transfer do Bayeru Leverkusen), jednak nie był to ten sam piłkarz, który ładował gola za golem praktycznie co mecz.
Kto został?
Po odejściu Kyliana Mbappe jedynym zawodnikiem, w kontekście którego możemy mówić o jakiejś regularności i potencjalnym transferze do wielkiego klubu jest Jonathan David. Na pierwszy rzut oka statystyki 24-latka wyglądają imponująco – 5 sezonów w barwach Lille, 206 spotkań, 101 goli, 21 asyst, bramki w Lidze Mistrzów, regularna obecność w czubie ligowej klasyfikacji kanadyjskiej. Dziś to jedna z twarzy europejskiej rewelacji sezonu, która poskładała Real i Atletico oraz zatrzymała Juventus.
Poza tym jednak panuje olbrzymia pustka. Georges Mikautadze, który rozegrał genialny sezon w barwach Metz i zabłysnął na EURO 2024, jak na razie kompletnie nie radzi sobie w Lyonie. Goncalo Ramos i Randal Kolo Muani siedzą na ławce w PSG, a Amine Gouiri w Rennes został przesunięty na skrzydło. Spoglądając dalej mamy jeszcze Thijsa Dallingę (14 goli w sezonie 2023/24 w barwach Tuluzy), który po odejściu do Bologni jeszcze ani razu nie trafił do siatki.
Wydaje się, że poza indywidualnymi perypetiami zawodników przyczyn takiego stanu rzeczy można szukać także w specyfice samej ligi – nie jest tajemnicą, że Ligue 1 w ostatnich latach staje się coraz bardziej taktyczna, co widać po tym, jak prowadzone są poszczególne kluby. PSG, które odeszło od polityki supergwiazd i Luis Enrique przygotowujący grunt pod grę bez Mbappe. Brest, któremu do zostania rewelacją ligi wystarczyły długie piłki i wykorzystywanie prostych środków. Nicea, której główną siłą w tamtym sezonie była żelazna defensywa, a jej obecny, nowy trener słynie z rozkładania odpowiedzialności na cały zespół. Monaco, które nie jest już budowane wokół Wissama Ben Yeddera, a wokół wirtuozów środka pola – Akliouche’a, Ben Seghira, Camary, Gołowina. I tak dalej.
We francuskiej elicie pojawiło się ostatnimi czasy wielu nieoczywistych trenerów preferujacych futbol defensywny albo bezpośredni – od postaci pokroju Didiera Digarda, Luki Elsnera, Erica Roya czy Christophe’a Pelissiera ciężko oczekiwać, że nagle zbudują w swoich zespołach napastnika, na którego grze będzie mogła polegać cała drużyna. Trendu niemal całkowitego zanikania utalentowanych goleadorów w lidze nie tłumaczy jednak nic. Nie wiemy, czy w najbliższych latach będzie to postępować, nie wiemy też, czy nagle nie pojawi się jakiś wielki talent, który wypełni dziurę (na przykład Eli Junior Kroupi, który walczy z Lorient o powrót do elity). Wiemy zaś jedno – choć Ligue 1 wciąż jest wylęgarnią talentów, to obecnie ciężko szukać tam przyszłych gwiazd ataku. Znacznie więcej nieoszlifowanych klejnotów występuje tam w środku pola, w defensywie, a nawet między słupkami.
Dodaj komentarz