Co dalej z drużyną Probierza?

Po meczu Polski z Holandią w naszym kraju były spore nadzieje. Wprawdzie biało-czerwoni przegrali 1:2, ale szczególnie w drugiej połowie był fragment spotkania, gdy przycisnęli ekipę Oranje. Niemniej nie pudrujmy rzeczywistości, długimi minutami to zespół Ronalda Koemana miał kontrolę nad meczem i kreował sporo szans bramkowych. Nieskuteczność Holendrów i dzielna postawa Wojciecha Szczęsnego sprawiły, że Polska nie przegrała wyżej. A jak było przeciwko Austrii?

Rafał Stec napisał w korespondencji przed meczem w Berlinie o Austriakach jako… wściekłych psach. Istotnie, w meczu z Francją grali niesamowicie ostro, o czym przekonał się szczególnie Kylian Mbappe, ale też Mike Maignan i Antoine Griezmann. A nade wszystko to był futbol intensywny, w którym wysiłek i wybieganie rywali Les Bleus, ich wysoki pressing mogły zaimponować.

Mecz z Polską zaczął się od szybkiego gola dla Austrii. Co więcej, to nasi rywale mieli inicjatywę od pierwszych minut tej rywalizacji. Powiedzmy, że w drugiej części  pierwszej połowy Polacy mieli więcej do powiedzenia, co zaowocowało golem Krzysztofa Piątka. Druga połowa była już jednak poniżej wszelkiej krytyki. Chaos w obronie, który „zapewnili” Jan Bednarek i Paweł Dawidowicz, wołał o pomstę do nieba.

Michał Probierz posadził na ławce Bartosza Salamona, pechowca z meczu z Holandią, to od niego bowiem odbiła się piłka przy pierwszym golu dla Oranje, co zmyliło i utrudniło skuteczną interwencję Wojciechowi Szczęsnemu. Gracz Lecha Poznań także przy akcji bramkowej dającej zwycięstwo ekipie Koemana mógł zachować się lepiej. Nie zastopował jednak Wouta Weghorsta, co umożliwiło rezerwowemu napastnikowi strzelenie zwycięskiego gola. Tak czy inaczej, abstrahując od tych sytuacji, Salamon „czyścił” aż miło. Jak więc można spojrzeć na ten jego występ? Piłkarz Kolejorza był samokrytyczny, ale usunięcie go z wyjściowej jedenastki, patrząc na charyzmę i hardość, niektórych zaskoczyło.

Z kolei pominięcie rewelacyjnego, grającego bez respektu i z inwencją Kacpra Urbańskiego? To był ogromny błąd. Michał Probierz, w przeciwieństwie do meczu z Holandią, przeciwko Austrii postawił na totalny pragmatyzm. Kolejny dowód – postawienie na „siłowego” Jakuba Piotrowskiego i wpuszczenie na boisko dopiero po przerwie Jakuba Modera. To był grzech zaniechania. Działanie w stylu Czesława Michniewicza. Polscy kibice przed turniejem nie mieli dużych oczekiwań wobec naszej reprezentacji. Jednak po meczu z Holandią pojawiło się światełko w tunelu, być może to było irracjonalne… W każdym razie Probierz pozwolił wierzyć rodakom, że szybki powrót do domu nie jest czymś, co należy przyjąć za absolutny pewnik.

Jeśli chodzi o personalia, zwróciłem uwagę na komentarz jednego z użytkowników na platformie X (dawny Twitter), który zaznaczył, że w tej kadrze (do dyspozycji trenera, nie mówimy od razu o podstawowym składzie) powinno znaleźć się miejsce dla Mateusza Bogusza. Wprawdzie MLS nie jest topową ligą, a w kreowaniu jej wizerunku pomaga rozbuchana kampania marketingowa, co jest specjalnością Amerykanów, niemniej trudno negować to, że Bogusz gra w piłkę z lekkością, fantazją, pomysłowo. Brak powołania dlań jest czymś znamiennym.

Bartłomiej Najtkowski

Dodaj komentarz

Zacznij bloga na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑