Rebelia on tour: Chodź, pomaluj mój świat na żółto i na niebiesko. Unia Skierniewice ma swój nowy dom

Wokół blisko 45-tysięcznych Skierniewic w uniwersum polskiej piłki zrobiło się głośno zimą, gdy do miasta w województwie łódzkim na krótki obóz przyjechała ekstraklasowa Puszcza Niepołomice. Wszak kierunek zgrupowania niepołomiczan był zupełnie nietypowy, bo poza Żubrami wszystkie zespoły trenowały w Turcji, Chorwacji i Hiszpanii, a dysponująca najskromniejszym budżetem w stawce drużyna, planowała pierwotnie przygotowywać się do rundy wiosennej na własnych obiektach. Styczniowa fala mrozów sprawiła jednak, że szukano alternatywy, która dość przypadkowo pojawiła się w prywatnej rozmowie trenerów Tomasza Tułacza i Kamila Sochy, który odpowiada za wyniki III-ligowej Unii. Trudno było wówczas zorientować się, dlaczego akurat Skierniewice, ale dziś można już spojrzeć na to inaczej. W stolicy polskiego ogrodnictwa mają bowiem czym się pochwalić, bo dysponują tam kompleksem infrastrukturalnym na wysokim poziomie.

Stadion wpasowany w architekturę

Przy ulicy Pomologicznej spośród salonów branżowych, sklepów i mieszkań wyłania się kameralny, lecz bardzo schludny obiekt z widocznymi z kilku przecznic masztami oświetleniowymi. W bezpośrednim sąsiedztwie stadionu, który jest głównym punktem kompleksu, znajduje się z jednej strony pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią, a z drugiej – tuż za budynkiem siedziby klubu – także boisko pod balonem, na którym trenowała wspominana Puszcza. Całość tego miejsca to oczywiście novum i efekt gruntownej przebudowy infrastruktury w tym mieście, a sobotni wieczór to swego rodzaju wisienka na torcie, bo to właśnie wtedy oficjalnie otwarto stadion, który na dziś spełnia wymogi pierwszoligowe i choć miejscowa Unia występuje jednak dwa szczeble rozgrywkowe niżej, niż jej stadionowe predyspozycje, to w Skierniewicach zdają sobie sprawę, że taki stan rzeczy może się niebawem zmienić.

Widowiskowa inauguracja

Wielkie otwarcie zaplanowano z pompą, dbając przy tym o najmniejsze detale. Już na kilka godzin przed meczem zorganizowano piknik, na którym pojawiło się mnóstwo rodzin z dziećmi. Kameralny stadion może pomieścić trzy tysiące kibiców, wyposażony jest także naturalnie w sektor gości, z którego komfort oglądania meczu jest równie dobry, jak na pozostałych sektorach dostępnych dla sympatyków gospodarzy. Bilety na to wydarzenie rozdawano bezpłatnie i już na kilka dni przed inauguracją nie było dostępnych wejściówek. Sporo miejscowych oglądało zatem zawody zza bramki, ale i z tej perspektywy płyta boiska była dość przejrzysta.

Sam mecz to spotkanie 22. kolejki z Legionovią Legionowo, które wyznaczono na godzinę 19:15, by w blasku jupiterów rozpocząć nową erę w dziejach skierniewickiej piłki. Nie mogło naturalnie zabraknąć przemówień władz miasta, klubu, oraz generalnego wykonawcy stadionu, firmy Mirbud, notabene ze Skierniewic. Wyróżniono także byłych piłkarzy i działaczy, którzy realnie przyczynili się do rozwoju futbolu w tym mieście. Wszystkiemu towarzyszył widowiskowy pokaz laserów, dymów i ognia. Tuż przed wyjściem na murawę z głośników wybrzmiał utwór zespołu Dwa Plus Jeden „Chodź, pomaluj mój świat”, który trafnie nawiązał do klubowych żółto-niebieskich barw.

Mecz ciekawy, choć bez goli

Skupiając się już na wydarzeniach stricte piłkarskich, to Unia posiadała przewagę w grze. Od początku gospodarze starali się narzucić swój styl, a Legionovia, ustawiona w niskim pressingu, próbowała swoich szans szukać w wyprowadzaniu szybkich kontrataków. Nie powinno to jednak zbytnio dziwić, gdyż skierniewiczanie przed aktualną kolejką rozgrywek III ligi grupy I znajdowali się na szóstej lokacie, a ich podwarszawscy przeciwnicy zamykali ligową tabelę.

W szeregach popularnych Unitów najwięcej zamieszania robił najlepszy strzelec zespołu Kamil Sabiłło. Również solidnie walczący Maksymilian Kosior sprawiał problemy w szeregach Legionovii. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że goście, choć rzadko bywali pod bramką świetnie dysponowanego Stanisława Pruszkowskiego, to mieli swoje okazje i mogli nawet ten mecz wygrać. W pierwszej połowie obrońca Unii wybił piłkę z linii bramkowej, a po rzucie wolnym bardzo dobrą interwencją popisał się bramkarz żółto-niebieskich.

Unii brakowało wykończenia, zimniej krwi w polu karnym przeciwnika, bo z gry wypracowali pokaźną liczbę sytuacji. Ostatnie słowo mogło należeć jednak do gości z Legionowa, ale w akcji jeden na jeden znów w bramce wykazał się Pruszkowski. Bramek zatem zgromadzeni kibice nie zobaczyli, ale z pewnością było to bardzo ciekawe spotkanie.

Ambicje i plany na przyszłość

Po meczu o krótki komentarz poprosiliśmy trenera Kamila Sochę: „Mamy pewien niedosyt, że nie udało się tego meczu wygrać. Mocno chcieliśmy w ten sposób pokazać się z jak najlepszej strony dla licznej publiczności, która dziś wypełniła ten piękny stadion. Zabrakło nam jednak trochę skuteczności w kluczowych momentach (…) oczywiście mamy swoje ambicje i chcielibyśmy powalczyć o awans do drugiej ligi, ale w tym sezonie będzie już niestety o to bardzo ciężko. Sporo zależy też od środków finansowych. Piłkarsko doszło do nas trochę tej jakości, wierzę, że także i ten obiekt, wspaniała atmosfera, możliwość rozwoju będą takimi elementami, które będą przyciągały do nas tych chłopaków.”

Unii trzeba życzyć na koniec powodzenia w dążeniu do realizacji piłkarskich marzeń i tego, by stadion przy Pomologicznej zapełniał się regularnie do ostatniego miejsca. Potencjał w tym mieście jest z pewnością duży, a zainteresowanie skierniewiczan widoczne. Może i utrzymanie w lidze Puszczy Niepołomice sprawi, że włodarze ekstraklasowych klubów przychylniej jako miejsce obozów potraktują miasta takie, jak Skierniewice. Warunki do treningów są tam naprawdę dobre.

Bartłomiej Jędrzejczak

Foto główne pochodzi z profilu fb Unii Skierniewice. Autorem jest Magdalena Gorożankin, radio RSC

Dodaj komentarz

Zacznij bloga na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑