Ryga – miejsce częstej destynacji Polaków na krótki wypoczynek. Stolica Łotwy jest atrakcyjna głównie ze względu na tanie bilety lotnicze. Czym mnie najbardziej zaskoczyła? Zapraszam do przeczytania tekstu o mojej niedawnej podróży do tego miasta, gdzie postaram się zawrzeć jak najwięcej wątków związanych również z piłką nożną. Polecam szczególnie ten tekst przeczytać osobom przed meczem naszej reprezentacji, które nie wiedzą nic o futbolu w tym państwie leżącym nad Morzem Bałtyckim.
O samym RFS – co sądze o poziomie piłki na Łotwie?
Wybierając miejsce podróży, oczywiste było dla mnie, że będę chciał pójść na mecz jednej z lokalnych drużyn piłkarskich. Idealnie wyszło, że w weekend mecz u siebie rozgrywał zespół niedawno grający jeszcze w rozgrywkach Ligi Konferencji UEFA – RFS Riga. Ich rywalem miała być trzecia w tabeli Auda.
Dojazd na sam stadion jest dość prosty. Wystarczy wsiąść w tramwaj „10” przy głównym dworcu i przejść około 15 minut pieszo. Inna opcja – obok dworca znajdują się również przystanki dla dwóch autobusów. Sam stadion znajduje się obok szkoły oraz małych domów jednorodzinnych na samej granicy miasta. Obiekt może pomieścić jedynie 700 osób i zazwyczaj nie jest zapełniany w całości. Na meczu, który oglądałem, stadion odwiedziło około 350 osób, z czego część to byli turyści.
Koszt biletu na mecz – jedynie 5 euro. Jak na standardy cen w Rydze jest to bardzo niska kwota i w podobnej cenie można na stadionie zakupić piwo bądź jakieś przekąski. Ze względu na to, iż jest to bardzo mały obiekt, jako strefa z jedzeniem czy pamiątkami służą namioty, stojące za jedyną trybuną. Co ciekawe, podczas zamawiania przekąsek usłyszałem polski język – na mecz przyjechali bowiem kibice Arki Gdynia, którzy chcieli odwiedzić dawnego bramkarza tego zespołu Pavelsa Steinborsa.
Sam mecz to na samym początku zdecydowana przewaga RFS-u. Już w pierwszych 10 minutach rzut karny na bramkę zamienił najbardziej znany zawodnik tego klubu, czyli Janis Ikaunieks. Niecałe 15 minut później padł drugi gol – tym razem strzelcem były reprezentant Czech Petr Mares. Wydawało się, że nic się wyjątkowego w tym spotkaniu nie wydarzy. Po trzydziestu minutach trener Audy podjął ryzykowną decyzję – wprowadził na boisko trzech nowych graczy. Ryzyko się opłaciło, bo jeden z wchodzących zawodników gości, jeszcze przed przerwą strzelił gola na 2:1. Po przerwie Auda miała kolejną sytuację i było blisko wyrównania. Jednak pięć minut później po dośrodkowaniu gola strzelił środkowy obrońca RFS-u Żiga Lipuscek. I to tyle emocji w tym meczu – ostatnie pół godziny było totalnie do zapomnienia. Piłkarze wyglądali tak, jakby jedynie czekali na koniec spotkania.
Jak oceniam poziom ligi łotewskiej? W porównaniu do Ekstraklasy bardzo słabo. Największe różnice to zdecydowanie wyszkolenie techniczne oraz poziom intensywności. Mimo że praktycznie w ogóle po obu stronach nie było pressingu, to około 65 minuty większość zawodników przestała biegać. Najbardziej się wyróżniali ze wszystkich piłkarzy obcokrajowcy – wcześniej wspomniany Mares oraz Żiga Lipuscek. Polecałbym zwrócić uwagę głównie na drugiego piłkarza – mierzący 199 centymetrów wzrostu środkowy obrońca nie popełnił żadnego błędu, dobrze dyrygując linią obrony. Często również wychodził wyżej. Na pewno gracz warty polecenia klubom z Ekstraklasy. Co do łotewskich piłkarzy – lepiej grali ci z drużyny RFS-u. Jednak poza Ikaunieksem w mojej opinii nikt się specjalnie nie wyróżnił.
Brakuje mi natomiast w polskiej piłce takiej atmosfery na trybunach jak w tym spotkaniu. Można powiedzieć, że było trochę „piknikowo”, ale jednak dobrze widzieć, jak na jednej trybunie zasiadają kibice zarówno RFS-u i Audy. Przed meczem część z nich ponadto się przywitała. Doping był prowadzony z prawej strony przez część kibiców gospodarzy. Na pewno taki mecz przyjemnie się ogląda z poziomu trybun przez osoby, które są zmęczone „wojenkami” wśród fanów.
Nie tylko piłką człowiek żyje
O piłce już trochę napisałem, ale warto wspomnieć trochę również o samym mieście. Dla wielu może wydać się zaskakujące, ale poza tanimi biletami lotniczymi w Rydze prawie wszystko jest droższe. Zaboleć mogą szczególnie ceny w restauracjach – za obiad na mieście płaci się średnio 10-12 euro. I wiele osób może stwierdzić, że w Polsce też jest drożej niż kiedyś. Ale nadal poza fast foodami takimi McDonald’s ciężko znaleźć bardzo tani posiłek.
Nocleg jest w podobnych cenach jak w innych europejskich stolicach w naszym regionie. Wyjeżdżając na weekend, warto znaleźć pokój niedaleko przystanku autobusowego lub tramwajowego – Ryga jest dość dobrze skomunikowana, a bilet normalny kosztuje 8 euro na 72 godziny przejazdu. Nie polecam jednak chodzić po mieście w nocy – transport publiczny działa jedynie do północy.
Co dla Polaków może być zaskakujące w Rydze? Na pewno duża liczba elektrycznych samochodów. Tesli przez kilka dni widziałem tyle samo co przez całe życie w Polsce. Wpływ na to ma fakt, iż w centrum miasta jest dużo stacji do ładowania. Interesująca jest też ogromna liczba flag na mieście – nie tylko łotewskich, ale także ukraińskich. W tym kraju widać duży sprzeciw dla działań Rosjan mimo tego, iż w Rydze mieszka wiele osób z tego państwa. Stolica Łotwy jest miejscem wartym odwiedzenia – chociażby ze względu na klimatyczne ulice starego miasta. Polecam to miejsce każdemu, lecz tak jak wspominałem – warto się przygotować na niemałe koszty podróży.
Dobrze zobaczyć znajome twarze w Warszawie
PZPN ostatnimi wydarzeniami zepsuł całkowicie swój wizerunek. Ze względu na to oraz słabe wyniki reprezentacji ceny biletów w porównaniu z poprzednimi spotkaniami polskiej kadry są niskie (między 50 a 90 zł). Skończyła się już moda na chodzenie na mecze drużyny narodowej.
Dla mnie jednak ten mecz będzie ciekawy ze względu na zobaczenie wielu znanych twarzy. Łotysze byli często kupowani przez zespoły ekstraklasy ze względu na niskie koszty takich transakcji. Kto wie, czy w przypadku wyróżnienia się w meczu z Polską kolejni nie trafią do naszej ligi. W meczu, który oglądałem w Rydze, wystąpili już dwaj byli gracze Górnika i Jagielloni – Savalnieks i Oss. Bardzo prawdopodobne, że zobaczymy ich też w pierwszym składzie w meczu z Polską.
A jakbym miał osobiście typować wynik? Jeśli Polacy przegrają z zawodnikami grającym na podobnym poziomie jak piłkarze RFS-u czy Audy, będzie to ogromny wstyd. Naprawdę, ich wyszkolenie techniczne i wytrzymałość są na bardzo żenującym poziomie. Mimo że to towarzyski mecz, jeśli padnie inny wynik niż wygrana Biało-Czerwonych, będzie mowa o ogromnej kompromitacji.
Dodaj komentarz