Ruben Amorim po kilku miesiącach pracy na Old Trafford dostał zimny prysznic. Jego zespół znalazł się w dolnych rejonach tabeli Premier League, a sezon nie był nawet słodko-gorzki, ponieważ w finale Ligi Europy piłkarze prowadzeni przez Portugalczyka ulegli Tottenhamowi. Czas na wyciągnięcie wniosków i prognozy, co może czekać MU w następnym sezonie.
Bartłomiej Najtkowski: Ruben Amorim upiera się przy systemie z wahadłowymi. Czy to słuszny kierunek, który powinien być kontynuowany? Wydaje się, że dobrym ruchem było sprowadzenie Patricka Dorgu, którego występy są obiecujące. Niemniej minusów jest chyba więcej niż plusów.
Aleksander Sak: Jestem zdania, że trenerem powinna być osoba, która ma już określony plan działania oraz kierunek. Ludzie po tak krótkim czasie zdążyli ocenić, że system Amorima się nie sprawdza. Pytanie tylko brzmi: „Czy miał on jakiekolwiek szanse na powodzenie w warunkach, w jakich Ruben przyszedł?” Portugalczyk do klubu dołączył w trakcie sezonu, z dnia na dzień – bez możliwości sprowadzenia swoich graczy, przetestowania zespołu w meczach towarzyskich, przygotowania ich w trakcie letniej przerwy.
To było ogromne wyzwanie?
Z całą pewnością, wszak od razu wszedł do drużyny w trakcie sezonu, który już wtedy zapowiadał się źle, więc uznał, że potraktuje go jako przestrzeń do wdrażania swoich idei. To ryzykowna myśl, ale może na lepsze wyjdzie potraktowanie tak jednego sezonu, by w następnych profitować, mieć opanowaną taktykę i styl gry, niż dogranie go do końca „byle jak” a potem „będziemy się zastanawiać”.
Jednak można mieć też sporo uwag, patrząc na pozycję w Premier League na koniec sezonu?
Niektórzy pewnie nazwaliby mnie szaleńcem, gdybym miał pochwalić system, skoro United zajęło PIĘTNASTE miejsce, więc tego nie zrobię. Niemniej uważam, że trudno jest wejść do zespołu i z dnia na dzień, mając graczy przyzwyczajonych do innej gry, odmienić ich magicznie. Dopiero od sezonu 2025/26 możemy wstępnie zacząć oceniać, czy system i taktyka będą działać, ale do tego potrzeba czasu i nowych twarzy.
Chyba jedynym beneficjentem pierwszych miesięcy w klubie Amorima jest Amad Diallo. Jednak kontuzje mu też doskwierały. W każdym razie obok Mainoo i Bruno Fernandesa to chyba piłkarz, z którym kibice najbardziej się utożsamiają?
Amad Diallo szybko zdobył serca kibiców. Jest młody, wykazuje przywiązanie do klubu, jest waleczny i szybki – filmiki, wywiady pokazują jego sympatyczną stronę, ludzie kochają takich piłkarzy. Wiadomość o kontuzji była bolesna, Amad opuścił bodajże 15 możliwych meczów.
On zaczął zwracać na siebie największa uwagę w trakcie wypożyczenia do Sunderlandu. Niby to tylko Championship, ale widać było postęp u tego chłopaka. Nie chcę rzucać głośnych haseł, które nawet w niedalekiej przyszłości mogłyby brzmieć śmiesznie lub niedorzecznie, ale widzę w nim takiego nowego Marcusa Rashforda (pod względem przywiązania kibiców do niego), no ale oczywiście za wcześnie na takie odważne wypowiedzi. Naprawdę na niego liczymy, bo wydaje się być całkiem inny niż Alejandro Garnacho.
Rewelacyjne występy Antony’ego w Betisie i Scota McTominaya w Napoli odbiły się szerokim echem – kibic United, widząc, że obaj rozwinęli skrzydła gdzie indziej, jest rozgoryczony?
Zacznę od Scotta McTominaya. Myślę, że prawdziwy kibic United cieszy się z sukcesu wychowanka, który od dziecka związany był z klubem. Nawet jeśli ten sukces był odniesiony w kompletnie innej części Europy. Scott był zawodnikiem, jakich jest pełno. Jako pomocnik był po prostu przeciętny, a swoje braki nadrabiał walecznością i charakterem. Był nazywany drewniakiem, a duet McFred (Scott McTominay i Fred) był po prostu za słaby na ambicje Manchesteru United.
Dużo więcej dawał w ofensywnych akcjach, gdyż strzelił kilka goli i choć to szalone – ja na forach często sugerowałem, by sprawdzić go na pozycji napastnika. Myślę, że na tej pozycji przydałby się bardziej niż jako ŚPD, a nie sądzę, by był gorszy od Rasmusa Hojlunda.
Wielu zaskoczyła eksplozja formy Antony’ego w LaLiga. Do pełni szczęścia zabrakło triumfu w finale Ligi Konferencji.
Antony okazał się niewypałem w MU. To nie jest piłkarz na Premier League i myślę, że to nie kwestia klubu, a ligi. W Hiszpanii błyszczy, jest uwielbiany i w interesie Manchesteru United są jego jak najlepsze występy, by wycisnąć z Brazylijczyka jak najwięcej pieniędzy. Cena za niego była kosmiczna, zdecydowanie za duża oraz ryzykowna. Wiadomo, że ludzie będą się śmiać, mówić jak to United „niszczy piłkarzy”, ale naprawdę liczę na niego.
Mam nadzieję, że odnajdzie swoje miejsce na piłkarskiej mapie. Wydaje się być dobrym człowiekiem, jest walecznym piłkarzem i bardzo się stara. No cóż, taki jest charakter ligi angielskiej – nie każdy się w niej odnajdzie.
Na wizerunek kluby negatywnie wpływają masowe zwolnienia szeregowych pracowników i cięcie kosztów, gdzie tylko się da. To może wywoływać społeczny opór?
Trudno mi się wypowiadać o zwolnieniach i cięciach kosztów, bo nie ukrywam faktu, że nie znam się na tych sprawach. Ludzie z brakiem odpowiednich kompetencji od razu oceniają to wszystko jako coś bardzo negatywnego, no bo z tym kojarzą się zwolnienia – ludzie tracą pracę, a to nigdy nie jest dobra rzecz. Pytanie tylko brzmi: „Ilu ludzi powinno pracować w klubie?”, patrząc na to, ilu zostało zwolnionych, to myślę, że na pewno było ich zdecydowanie za długo. Ocenimy to po czasie. Takie rzeczy jak brak klubowej Wigilii, czy brak zaproszeń na finał Ligi Europy to coś z czym się nie zgadzam, bo uważam to za jednorazowe w skali roku wydatki, które powinny być realizowane z szacunku do osób pracujących w Manchesterze United, szczególnie, że była to tradycja.
Więcej: https://xyz.pl/manchester-united-tnie-koszty-pracownicy-bez-lunchow-legendy-bez-wsparcia/
Brak awansu do pucharów najpewniej oznacza kolejne oszczędności…
Finansowo i pod względem wizerunkowym w oczach zawodników którzy potencjalnie mogliby do nas przyjść, jest to wielka strata ale może i potrzebny „zimny prysznic” oraz reset? SSC Napoli w zeszłym sezonie zajęło 10 miejsce, a po rozgrywkach w tym roku wiele osób o tym wyraźnie zapomniało (w tym ja, szczerze mówiąc.), bo mimo to zdołali wygrać ligę. Nie chcę jednak pompować balona, twierdząc, że Manchester United w nadchodzącym sezonie może powalczyć o tytuł mistrza kraju. To nierealne.
Kampania w LE zakończyła się porażką w finale, ale widzimy chyba kontrast. Blamaż w lidze i udane występy w Europie. Czy mecze w LE pozwalają budować morale na następny sezon? Remontada z Lyonem czy powrót do formy Mounta daje nadzieję?
Fanom Manchesteru United chyba każda mała rzecz daje jakąś nadzieję. Odnosząc się do Masona Mounta, kibice są podzieleni – niektórzy darzą go sympatią, cenią jako piłkarza i wierzą, że gdyby nie kontuzje, to byłby w stanie odnaleźć formę i dać jeszcze wiele drużynie. Inni zaś spisali go na straty, nazywając szklanką i pieniędzmi wyrzuconymi w błoto, a przypomnijmy, że United za niego zapłaciło niemało.
Remontada z Lyonem była rollercoasterem emocji. Takiego scenariusza nie powstydziłby się Quentin Tarantino – prowadzenie 2:0, remis 2:2 i dogrywka, w której wynik wynosi już 2:4. Wiara w remis, gdy w 109′ minucie przegrywasz dwiema bramkami, jest niewielka, a tu nie dość że „Diabły” wyrównały, to zdołały ten mecz jeszcze wygrać 5:4. Szaleństwo.
Fiasko w Premier League miał przykryć sukces na arenie międzynarodowej. Wtem…
Istotnie. Liga została dość szybko odpuszczona na rzecz Ligi Europy – to był zdecydowany priorytet – wygrać Ligę Europy, dostać się w ten sposób do Ligi Mistrzów i kompletnie zapomnieć o ligowej kampanii w tamtym sezonie. Tottenham jednak wygrał finał i dla mnie osobiście była to bardziej bolesna porażka niż pamiętny mecz na Anfield, przegrany 0:7. W tych rozgrywkach podopieczni Amorima mieli jednak dobre momenty i pokazali, że to nie jest wcale tak, że są tragiczni i beznadziejni. Z tych klocków da się coś wciąż ułożyć.
Komunikacja Amorima z drużyną – to kuleje? Jego niezbyt dyplomatyczne podejście do Rashforda, Antony’ego czy teraz Garnacho zaskakuje.
Nie zgodzę się. Potrzeba stanowczego trenera jasno stawiającego zasady, do których trzeba się dostosować. Skoro tak mały ułamek zawodników ma z tym problem, to wiadomo, gdzie leży wina. Marcus Rashford swoim nastawieniem i mentalnością nie sprostał wymaganiom Rubena, więc ten nie miał blokady, by go na siłę zatrzymać. Antony? Odszedł na wypożyczenie, które będzie korzystne zarówno dla klubu, jak i dla samego zawodnika – był bardzo szczęśliwy z występów w Realu Betis, a Manchester United może na nim zarobić. Alejandro Garnacho zaś ma ten południowoamerykański temperament, jego brat czasem coś palnie w wywiadzie, on sam daje dwuznaczne znaki. Myślę, że Ruben nie będzie tolerować takich zachowań.
Priorytetem będzie sprowadzenie napastnika, skoro Zirkzee to 9,5, a Hojlund nie gwarantuje regularności jako klasyczna „9”?
Rasmus Højlund to był drogi i zły transfer, a Zirkzee to nie jest napastnik. Graliśmy w tym sezonie bez napastnika, w związku z czym pozyskanie klasowego snajpera pozostanie priorytetem na lato. Najgłośniejszym nazwiskiem z pewnością jest Viktor Gyökeres, który ma za sobą genialny okres w Sportingu i nie widzę aktualnie na rynku lepszej opcji. Nie uważam, że to transfer bez ryzyka, wręcz przeciwnie, ale patrząc na to, ile kosztował nas bezpłciowy Højlund – wolę zaryzykować i kupić Szweda. Liczba Victorów w United musi się zgadzać…
W Sportingu strzelał gola za golem. To napastnik podobny do Erlinga Haalanda?
Victor jest bardzo silny i potrafi to wykorzystać na boisku. Jego charakterystyka idealnie pasuje do tego, co jest nam potrzebne – dodatkowo ma bardzo dobrą relację z naszym trenerem, Rubenem Amorimem. Mamy dobre wspomnienia z transferami z Portugalii, a szczególnie ze Sportingu. To powinien być cel nr 1, i naprawdę liczę na to, że trafi na Old Trafford. Zirkzee może dać dużo jako zawodnik wchodzący z ławki. To dość specyficzny gracz, ale da się go odpowiednio wykorzystać. A Højlund? Nieudany eksperyment. Życzę mu szczęścia, ale w innej lidze.
Pytanie, czy Szwed chce w następnym sezonie podjąć takie wyzwanie…
To zależy, czy Ruben Amorim będzie w stanie przekonać Viktora do swojego projektu. Doskonale wiemy, że Gyökeres zna go bardzo dobrze, więc proces zachęcania go do wiary w pomysł Portugalczyka nie powinien być ciężki.
Co może być game changerem w tej sprawie?
Według mediów sprzedaże Højlunda, Garnacho czy Rashforda i Antony’ego. Myślę, że finansowo „wyrobimy” na ten transfer.
Fakt, że MU nie wystąpi w europejskich pucharach, może jednak wzbudzić sceptycyzm tego napastnika?
Kwestią najgorszą jest brak gry w Lidze Mistrzów – zawodnik mający 27 lat i słyszący oferty z różnych stron chce grać w europejskich pucharach – w United tego nie dostanie w swoim pierwszym sezonie. Może wciąż błyszcząca aura tego klubu go przekona? Nie wiem.
Joshua Zirkzee ma technikę, umiejętność świetnego czytania gry, taką lekkość. Jednak to nigdy nie będzie łowca goli, a więc musi grać za napastnikiem?
Tak. Holender nie jest z pewnością typową dziewiątką. On musi więc odgrywać taką właśnie rolę na boisku.
Szykuje się chyba nowe otwarcie jeśli chodzi o skrzydła. Garnacho, Rashford, Antony – out? Bryan Mbeumo – in, a Matheus Cunha – to nie do końca skrzydłowy, napastnik też nie. Raczej wszędobylski jest. Ma rozrywać linie obrony.
W rzeczy samej. Na horyzoncie jest spora rewolucja, która moim zdaniem wyjdzie na plus, bo pozbywamy się trudnych charakterów i gracza, który nie pasuje do ligi, a w zamian za to sprowadzamy zawodników ogranych w lidze i miejmy nadzieję – jakościowo dobrych.
Dodaj komentarz