EURO 2024 – jedenastka nieoczywistych bohaterów

Jak każdy wielki turniej, Mistrzostwa Europy w Niemczech zafundowały kibicom wiele zaskoczeń i rozczarowań. Nie da się ukryć, że w tym roku więcej było tego drugiego. Tym bardziej, że zawodziły indywidualności. Zarówno Mbappe, Ronaldo, jak i Harry Kane zupełnie nie przypominali gwiazd, dla których takie imprezy się ogląda. Wobec tego można powiedzieć, że pałeczkę przejęli ci, o których przed turniejem nie mówił nikt. Przed wami XI złożona z postaci, które nieoczekiwanie zwróciły na siebie uwagę całej Europy.

Bramkarz: Giorgi Mamardaszwili, Gruzja

Sympatyczny „Mamarda” to przypadek niesamowity, gdyż mówimy tu nie tylko o odkryciu, ale i o najlepszym bramkarzu turnieju, co w przypadku zawodnika drużyny debiutującej, która odpadła na etapie 1/8 finału jest nie lada wyczynem. 23-letni Gruzin w 4 meczach zaliczył aż 29 interwencji, wśród których były fenomenalne parady z Portugalią i Hiszpanią. Drugiego Barta Verbruggena z Holandii (18) przegonił o ponad połowę długości, zaś w XXI wieku lepszy pod względem obronionych strzałów na jednej edycji był tylko Igor Akinfiejew w 2008 roku (35). Według statystyki xGP (expected goals prevented) powstrzymał Gruzję od stracenia aż 4,67 bramki. Niesamowity wynik.

Niemal dwumetrowy, wyraźnie podobny stylem gry do Thibauta Courtois golkiper, już wcześniej znany był kibicom LaLiga ze swoich znakomitych występów dla Valencii, w której barwach stał się zdecydowanie najatrakcyjniejszą opcją na rynku bramkarzy dla największych klubów. EURO 2024 tylko to potwierdziło. Fenomenalne parady z Czechami, Portugalią i Hiszpanią dały mu rozgłos w całej Europie, otwierając furtkę do dalszego rozwoju kariery.

Lewy obrońca: Marc Cucurella, Hiszpania

Fakt, że w erze, w której Hiszpanii obrodziło w utalentowanych lewych obrońców, tym, który jest pierwszym wyborem w reprezentacji, jest Marc Cucurella, mówi sam za siebie. 26-latek osiągnął ogromny sukces, a EURO 2024 stało się jego najlepszym okresem w karierze. Do drużyny narodowej na stałe wszedł dopiero w marcu i na dzień dobry wywalczył sobie miejsce w hierarchii nad Alejandro Grimaldo, który przecież był świeżo po rewelacyjnym sezonie w Bayerze Leverkusen.

Jak wiadomo, duży wpływ miał na to Luis de la Fuente. Były opiekun kadry U21 był dla szerszego grona kibiców postacią zupełnie anonimową, lecz jego drużyna od początku wyrastała na przeciwieństwo tego, co widzieliśmy za Luisa Enrique. Najbardziej kluczowym efektem tej zmiany był fakt, że przesadną i nieuzasadnioną chęć posiadania piłki udało się przekuć na coś prostszego. Mniej podawania, więcej strzelania. Mniej stawiania na nieokreślonych wirtuozów, więcej bezpośredniości. To wszystko dało dodatkowego kopa Cucurelli, który od razu po wejściu do składu wiedział, co robić i w żadnej sytuacji nie odstawiał nogi, ambitnie szarżował po flance, napędzając ataki Hiszpanów. Ostatecznie został najlepszym lewym obrońcą turnieju, a znakomity turniej zwieńczył piękną asystą do Mikela Oyarzabala, ustalającą wynik wielkiego finału.

Środkowy obrońca: Riccardo Calafiori, Włochy

Dla jednych porównania do Paolo Maldiniego były na wyrost, drudzy sypali nimi jak kartami z rękawa. Tak czy siak, Riccardo Calafioriemu potencjału, klasy i elegancji odmówić nie można. 22-latek na boiskach Serie A zasłynął ze swoich charakterystycznych wyjść do przodu z piłką, które ostatecznie okazały się być jednym z niewielu pozytywów gry reprezentacji Włoch na mistrzostwach.

A uwierzcie, nie było to nic pewnego, tym bardziej że Luciano Spalletti przed EURO ze swoim składem dość mocno eksperymentował. W linii obrony próbował wszystkiego. Grał Acerbi, grał Buongiorno, grał Mancini, grał Darmian. Calafiori został wprowadzony do zespołu na jedno zgrupowanie przed turniejem i od razu zaskarbił sobie sympatię kibiców. Był jeszcze bardziej kluczowy niż w Bologni, gdzie defensywa nie była od niego tak uzależniona. Zaliczał średnio 2 udane interwencje na mecz, a celność jego podań wynosiła 93%. Teraz prawdopodobnie za wielkie pieniądze zgarnie go Arsenal, choć 2 lata temu bez żalu wypychany był z akademii AS Romy. Thiago Motta zrobił z Calafiorim to samo, co z Jakubem Kiwiorem – odkrył jego potencjał, przy okazji rozwijając także jego wszechstronność. Włoch występuje jako półlewy stoper, lecz w razie potrzeby zagra także jako lewy obrońca bądź wahadłowy.

Środkowy obrońca: Zan Karnicnik, Słowenia

Mecze Słowenii z Serbią i Anglią nie były pierwszymi, podczas których Zan Karnicnik pokazał się znacznie szerszej publiczności. 29-letni obrońca Celje to jeden z najbardziej niedocenianych piłkarzy, jacy wzięli udział w turnieju, w dużej mierze ze względu na jego wszechstronność – potrafi zagrać niemal na każdej pozycji w defensywie, zarówno w formacji z trójką, jak i czwórką obrońców. Udowodnił to, chociażby w Lidze Konferencji, gdy grał w barwach ówczesnego mistrza Słowenii, NS Mury. To właśnie jemu przyznano nagrodę MVP w słynnym meczu z Tottenhamem (2:1), który pogrążył szanse podopiecznych Antonio Conte na awans do fazy pucharowej.

Sezon 2021/22 załatwił mu później transfer do Łudogorca, od którego szybko się odbił i wrócił do kraju. Obecnie ma na koncie aż trzy mistrzostwa Słowenii (1x Mura, 2x Celje) oraz jedno mistrzostwo Bułgarii. Co więcej, w barwach Celje w zeszłym sezonie zdobył 4 gole i aż 12 asyst, zostając najlepszym wykonawcą ostatnich podań w całej lidze, jednak po takim turnieju już można mieć pewność, że do klubowej kasy już wkrótce wpłynie sześcio, a nawet siedmiocyfrowa kwota. Karnicnik na EURO 2024 zaliczył aż 29 odbiorów, co czyni go pod tym względem 15. zawodnikiem na turnieju. Wyżej są tylko i wyłącznie ćwierćfinaliści.

Prawy obrońca: Andrei Ratiu, Rumunia

Biorąc pod uwagę potencjał kadrowy, reprezentacja Rumunii wydawała być się na szarym końcu, jeśli chodzi o wszystkich uczestników EURO 2024. Dokładając do tego jeszcze defensywny i mało porywający styl gry Iordanescu, wnioski przed turniejem były proste – występ na wielkim turnieju po ośmiu latach przerwy, będzie dla nich imprezą bez historii. Ostatecznie jednak z gry Rumunów zapamiętaliśmy naprawdę wiele, między innymi fenomenalny mecz z Ukrainą, a także „rumuńskiego strusia pędziwiatra”, który zwracał na siebie uwagę w każdym meczu.

Andrei Ratiu dał się zapamiętać kibicom nie tylko ze względu na swoje niebieskie włosy, ale i poziom gry. Potrafił wykręcić topową prędkość 34,7 kilometrów na godzinę, a Mychajło Mudryka schował do kieszeni w taki sam sposób, w jaki kiedyś podczas ligowego meczu Rayo z Realem Madryt unieszkodliwił Viniciusa Juniora. Napędzał rumuńską drużynę swoimi niesamowitymi wypadami do przodu, a w meczu ze Słowacją zaliczył wręcz wzorowy występ. Swoim stylem gry mocno przypomina Kyle’a Walkera – jest niesamowicie szybki, a także bardzo pracowity zarówno w ofensywie, jak i w defensywie.

Defensywny pomocnik: N’Golo Kante, Francja

Umówmy się – tego, że N’Golo Kante stanie się najbardziej kluczowym zawodnikiem reprezentacji Francji nie spodziewałby się absolutnie nikt, nawet jeśli EURO 2024 od pierwszego meczu wyrastało na turniej pomocników. Zawodnik Al-Ittihad niespodziewanie wrócił do kadry Les Bleus na jedno zgrupowanie przed turniejem i od razu pokazał się z niesamowitej strony w sparingach. Sparingach, w których rywalami Francuzów była Kanada i Luksemburg, więc wielu zachowywało sceptycyzm, lecz dziś bez ogródek można powiedzieć, że powrót byłego pomocnika Chelsea do drużyny narodowej był strzałem w „dziesiątkę”.

Dwie nagrody MVP w dwóch pierwszych meczach fazy grupowej, 79 podań w ostatnią tercję boiska (3. pozycja na turnieju), 63,4 przebiegniętych kilometrów (2. w zespole)… wydawałoby się, że po transferze do Arabii Saudyjskiej miejsce N’Golo Kante pozostanie już na dalekim wschodzie, a tymczasem okazuje się, że mimo 33 lat na karku wciąż może zasilić sporą część silnych drużyn europejskich. Jest to o tyle niesamowite, że w koszulce kadry narodowej nie widzieliśmy go przez dwa lata, a jego miejsce na mundialu w Katarze z powodzeniem zajął Aurelien Tchouameni. Cokolwiek by nie mówić o Didierze Deschampsie, w tym przypadku zaskoczył wszystkich bardzo pozytywnie, znajdując dla obu zawodników odpowiednią rolę na boisku, aby ci wzajemnie sobie nie przeszkadzali.

Środkowy pomocnik: Fabian Ruiz, Hiszpania

Spośród wszystkich pomocników, jakimi dysponuje reprezentacja Hiszpanii, Fabian Ruiz był ostatnim, wobec którego spodziewano się tak znakomitego turnieju. Mówiono o Rodrim, który przez ostatnie dwa lata wyrósł na najlepszego defensywnego pomocnika na świecie. O Pedrim, który po roku przerwy wreszcie miał zagrać swój pierwszy mecz w seniorskiej kadrze pod wodzą de la Fuente. O Gavim, który był kluczową postacią zespołu, lecz z powodu zerwanych więzadeł na EURO nie pojechał. Fabian był gdzieś z boku, na dodatek postrzegany zupełnie inaczej, bardziej w kategorii „pupilka” selekcjonera, który przecież pracował z nim przed laty w reprezentacji U21. Dość ciekawym paradoksem w stosunku do kadencji Luisa Enrique był fakt, że u de la Fuente Ruiz grał nawet, gdy zupełnie nie szło mu w klubie. U Lucho zaś od 2021 roku nie grał wcale – niezależnie od tego, jak znakomity był w tym czasie w Napoli.

Przed tegoroczną imprezą trochę uratowała go końcówka sezonu w PSG, kiedy naprawdę potrafił zagrać kilka bardzo dobrych spotkań. Szczególnie w Pucharze Francji pokazywał, że można na niego liczyć, w przeciwieństwie do wciąż zawodzącego Carlosa Solera. Od ćwierćfinału Coupe de France Fabian brał udział aż przy 4 z 6 goli zdobytych przez PSG, z czego sam zdobył bramkę w wielkim finale. W żadnym z meczów nie wyglądał jednak tak świetnie, jak podczas EURO 2024. „Gdyby nie nazywał się Fabian, mówilibyście o nim bez przerwy. Ma wszystko i zawsze wiedział, jak robić wszystko dobrze” – wspominał dziennikarzom po meczu z Chorwacją Luis de la Fuente. Co by nie mówić, trochę prawdy w tym jest.

Środkowy pomocnik: Michel Aebischer, Szwajcaria

Zaczął od gola i pięknej asysty z Węgrami, skończył na mistrzowskich występach z Włochami i Anglią. Rola Michela Aebischera w reprezentacji Szwajcarii zmieniła się przez ostatni rok w niesamowity sposób. Zarówno za kadencji Vladimira Petkovicia, jak i Murata Yakina nigdy nie był podstawowym zawodnikiem. Grywał ogony, a w eliminacjach EURO 2024 był dość oczywistym rezerwowym. Na samym turnieju objawił się jednak w nietypowej roli, którą selekcjoner wcześniej próbował wlepić Remo Freulerowi – w defensywie grał jako wahadłowy, by podczas fazy przejścia do ofensywy schodzić do środka pola jako jeden z głównych rozgrywających.

Biorąc pod uwagę, jak Szwajcarzy zawodzili przed turniejem, ta decyzja okazała się nieprawdopodobnie skutecznym złotym strzałem. Aebischer urzekł kibiców swoją kapitalną wizją gry, a przede wszystkim znakomitymi długimi podaniami, które wcześniej jeszcze bardziej dopracował u boku Thiago Motty w Bolonii. Idealnie sprawdził się w zespole, którego główną domeną była gra z piłką przy nodze.

Lewy skrzydłowy: Ferdi Kadioglu, Turcja

Wiele mówi się o tym, że EURO 2024 było turniejem pomocników, lecz w podobny sposób na tej imprezie zyskali lewi obrońcy. Poza Maxem Mittelstadtem, Davidem Hancko, a także wspomnianym Markiem Cucurellą, jednym z nich był Ferdi Kadioglu, którego w tej jedenastce wyjątkowo umieszczam na lewym skrzydle. Nie jest to jednak umiejscowienie przypadkowe – zawodnik Fenerbahce swoją karierę zaczynał właśnie jako zawodnik ofensywny, a na lewego obrońcę przemianowany został dopiero w lidze tureckiej. Można stwierdzić, że to ten moment przyczynił się do nagłego „wystrzału” jego kariery.

Konkretny w ofensywie i defensywie, szybki, agresywny (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) oraz bardzo dobry w grze na jeden kontakt. Ferdi wyrasta na obrońcę kompletnego, a EURO 2024 jest tylko przystankiem na jego drodze do rozwoju – udowodnił tam tylko, że jest gotów występować na najwyższym europejskim poziomie. Na turnieju był najlepszy w reprezentacji Turcji, jeśli chodzi o wślizgi na mecz (3,6) oraz kluczowe podania na mecz (2,4). Wygrał też 35 pojedynków, co czyni go ex-aequo trzecim najlepszym zawodnikiem na mistrzostwach. Przed nim są tylko Jude Bellingham (55) i Declan Rice (36).

Prawy skrzydłowy: Dan Ndoye, Szwajcaria

Ilość zadań, jakie Ndoye otrzymywał podczas tego turnieju jest ogromna. Grał jako wahadłowy, napastnik, a także znajdujący się tuż za „dziewiątką” ofensywny pomocnik i w każdej z tych ról stanowił bezpośrednie zagrożenie dla defensywy rywala. To nie tylko odkrycie EURO, ale i reprezentacji Szwajcarii – skrzydłowy Bologni wcześniej nie dostawał wielu szans od Murata Yakina, zazwyczaj wchodząc w końcówkach spotkań. Dziś jest dla jego elastycznego systemu absolutnie kluczowy. Szczególnie pokazał to mecz z gospodarzami turnieju, podczas którego Ndoye (tak samo, jak inni zawodnicy) wzorowo odnalazł się jako mobilny zawodnik często zmieniający pozycje. Efektem tego była otwierająca wynik bramka.

Technika (23 wykonane dryblingi na turnieju), wygrywanie pojedynków i niesamowita szybkość – oto główne atuty nowej, młodej gwiazdy Nati, która na dobre przebiła się do pierwszego składu podczas turnieju w Niemczech. Widać, że Xherdan Shaqiri zszedł ze sceny spokojny o swojego następcę.

Środkowy napastnik: Georges Mikautadze, Gruzja

Na pierwszy rzut oka kariera Georgesa Mikautadze może się wydawać jeszcze bardziej ekstremalna niż w Score Hero. W sezonie 2020/21 został królem strzelców drugiej ligi belgijskiej, w sezonie 2022/23 został królem strzelców drugiej ligi francuskiej, zaś w 2024 roku został królem strzelców Mistrzostw Europy. Szczególnie abstrakcyjnie brzmi to ostatnie osiągnięcie, choć w tym roku o nagrodę najskuteczniejszego piłkarza EURO było łatwiej, gdyż dostało ją aż sześciu zawodników z trzema bramkami na koncie. Nie zmienia to faktu, że napastnik reprezentacji Gruzji pokazał się w Niemczech ze świetnej strony.

Gdy w 2023 roku Les Grenats byli beniaminkiem Ligue 1, Mikautadze rozpoczął strzelanie na najwyższym poziomie rozgrywkowym we Francji. Za 16 milionów euro zgarnął go Ajax Amsterdam, w którym – nie wiedzieć czemu – całą jesień przesiedział na ławce rezerwowych. Zdecydowano się na wypożyczenie powrotne. Wtedy się zaczęło – 11 goli w 17 meczach rundy wiosennej, niemal w pojedynkę wyciągany ze strefy spadkowej zespół Metz (misja ostatecznie nieudana, bowiem Les Grenats spadli po barażach). Łącznie, w dwudziestu meczach w barwach relegowanej drużyny – 13 bramek, 4 asysty. W klasyfikacji kanadyjskiej wyżej tylko Mbappe, David, Lacazette, Aubameyang i Ben Yedder. Na EURO 2024 nie tylko zdobywał bramki, ale i był głównym motorem napędowym, jeśli chodzi o akcje drużyny. Jeszcze przed turniejem miał być dogadany z Monaco (na stole leżało 20 milionów euro), lecz według najnowszych informacji doszło do nieoczekiwanego zwrotu akcji. Na prowadzenie w wyścigu transferowym wyszedł Olympique Lyon – klub serca, bowiem właśnie w Lyonie „Król Jerzy” przyszedł na świat.

Adam Kowalczyk

Dodaj komentarz

Zacznij bloga na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑