Najtkowski o Lechu: Nastroje w Poznaniu po meczach ze Stalą i Pogonią

Wielkanocny poniedziałek zaczął się dla kibiców Lecha od prezentu, jakim była możliwość obejrzenia za darmo filmu dokumentalnego „Okoń” na YouTubie dzięki uprzejmości Kanału Zero (historia Mirosława Okońskiego). Popołudnie natomiast jawiło się jako droga przez mękę. Bezbramkowy remis w Mielcu potwierdził, że Lech jest w kryzysie jeśli chodzi o grę ofensywną i skuteczność. Stal znowu zatrzymała Kolejorza.

Drużyna z Mielca już kilka razy zaszła za skórę poznaniakom. Wystarczy przypomnieć mecz z początku sezonu 2022/23, gdy na stadionie przy ulicy Bułgarskiej w lipcowym spotkaniu Kolejorz uległ skromnej drużynie z Podkarpacia 0:2.

Mrozek bohaterem Stali i zabójcze auty

Ironią losu jest, że gdy gospodarze bili głową w mur, bramki rywali z powodzeniem strzegł Bartosz Mrozek, golkiper wówczas niedoceniony, z tego powodu wypożyczony do Stali, by się tam ogrywać i zbierać ligowe doświadczenie. Wtedy Mrozek stanął na drodze Lecha, z czasem władze Kolejorza i sztab szkoleniowy zespołu mogli dziękować mielczanom za ukształtowanie tego zawodnika.

Sięgnijmy jeszcze bardziej wstecz, do maja 2021 roku, gdy Lech również u siebie doznał porażki ze Stalą w niecodziennych okolicznościach. W 89. minucie było jeszcze 1:0 dla Kolejorza, ale w samej końcówce na boisku pojawił się Wasyl Kraweć i… strzelił samobójczego gola. W  97. minucie Stal wyszła na prowadzenie, a Jonathan De Amo pokonał Filipa Bednarka. Co istotne, obie akcje bramkowe gości zostały zainicjowane udanym rzutem z autu.

Poznański piach w Mielcu

Przeglądając relacje z poniedziałkowego meczu, można trafić na jeden szczególnie wymowny tytuł: „17 dni czekania na piach. Stal – Lech 0:0”. Gratulacje należą się portalowi kkslech.com. To właśnie tam lapidarnie i zarazem jakże trafnie oddano nastroje panujące wśród kibiców niebiesko-białych.

Być może niesprawiedliwością byłoby deprecjonowanie osiągnięcia Stali Mielec, która nie przegrała z Kolejorzem u siebie od ponad 30 lat (oczywiście przez te 3 dekady drużyna z Podkarpacia często była poza najwyższym szczeblem rozgrywkowym), niemniej drużynie Mariusza Rumaka należy się porządny ochrzan (to eufemizm).

Bowiem to niebywałe, że dopiero w ostatniej fazie pierwszej połowy bierność Lecha chciał przerwać Filip Szymczak. Oddał strzał lewą nogą, ale został zablokowany przez rywala. Próba zza pola karnego Filipa Marchwińskiego też nie przyniosła powodzenia. Można jedynie pochwalić gracza Lecha za sam zamiar, chęci do gry.

Jedna szansa

W 70 minucie z ławki wszedł nieobecny przez bardzo długi czas Mikael Ishak. Poprzednio grał na początku grudnia. Lech był bezradny bez Szweda i z nim na placu gry. W zasadzie tylko Ali Gholizadeh miał dogodną sytuację bramkową w 78 minucie, gdy ładnie obsłużył go rozpromieniony awansem Gruzinów na EURO 2024 Nika Kwekweskiri (strzelił decydującego gola w serii rzutów karnych). Szkopuł w tym, że zawodzący reprezentant Iranu źle kopnął piłkę, ułatwiając zadanie Kochalskiemu.

Lech nie zdobył punktu, tylko stracił dwa. Mógł wykorzystać potknięcia Rakowa i Śląska, ale kolejny raz pod wodzą Mariusza Rumaka irytował niemocą w ofensywie. Kibice KKS-u tracą cierpliwość. Uważają, że tymczasowa opcja, czyli zatrudnienie Rumaka do końca bieżących rozgrywek, to była droga na manowce.

Wymęczone 1:0 z Pogonią

Przed meczem Lech-Pogoń, jednym z hitów tej kolejki Ekstraklasy obok spotkania Legii z Jagiellonią, kibice mogli przekazać dary dla potrzebujących zwierząt ze schroniska. Była to ciekawa akcja o wymiarze społecznym, pokazująca solidarność fanów z psami czy kotami w potrzebie. Przed spotkaniem o wsparcie dla tych istot prosił w social mediach Kolejorza bramkarz Bartosz Mrozek.

Przechodząc do futbolu, Lech wziął w niedzielę odwet na Pogoni za porażkę w Pucharze Polski, również przy Bułgarskiej. Wtedy także nie zanosiło się na gole, jednak na samym końcu dogrywki Portowcy wyszli na prowadzenie i triumfowali w Wielkopolsce w tych zmaganiach.

Groźny Czerwiński i trenerski nos Rumaka

Uderzające, że w niedzielę w pierwszej odsłonie rywalizacji to goście mieli inicjatywę, natomiast w zespole niebiesko-białych niespodziewanie gościom we znaki dawał się Alan Czerwiński. Były gracz Zagłębia Lubin miał być plastrem dla Kamila Grosickiego. Grosik pod koniec pierwszej połowy zagroził bramce Bartosza Mrozka, ale za to Czerwiński pokazał się z przodu, gdy doszedł do najgroźniejszej sytuacji gospodarzy przed zmianą stron.

Na kwadrans przed zakończeniem zawodów opiekun KKS-u dokonał roszad w składzie. Plac gry opuścili Kristoffer Velde i Alan Czerwiński, a na murawie zameldowali się Filip Szymczak oraz Joel Pereira. Mariusz Rumak tym razem o dziwo miał nosa, gdyż po dwóch minutach od tych zmian Portugalczyk przypomniał sobie, na jak wiele go stać w fazie ofensywnej. Wypatrzył w szesnastce Bartosza Salamona, a rutyniarz z obrony skierował piłkę do Mikaela Ishaka. Szwed odzyskał rezon w drugim meczu po przerwie spowodowanej kontuzją i strzelił jedynego gola w meczu.

Lech znowu nie porwał nikogo swoją grą, natomiast wobec straty punktów Jagielloni przy Łazienkowskiej traci do lidera 4 punkty. Realia polskiej ligi są takie, że Kolejorz nie musi się wstydzić nawet myślenia o tytule mistrzowskim.

Bartłomiej Najtkowski

Dodaj komentarz

Zacznij bloga na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑