W 1973 roku Elton John wypuścił utwór “Saturday Night’s Alright For Fighting”. Gdyby zrobił to ledwo trzy lata wcześniej, niewątpliwie kawałek ten doczekałby się przeróbki, a angielscy fani śpiewaliby “FA Cup night alright for fighting”. To w roku 1970 rozegrano bowiem jedno z najbrutalniejszych spotkań w historii futbolu. W finale FA Cup zmierzyły się Leeds United oraz Chelsea a walka o trofeum, stała się prawdziwą wojną.
Rzeź bez kartek
Mecz ten przeszedł do folkloru brytyjskiej piłki tak bardzo, że aż dwa razy telewizje zlecały współczesnym sędzią oglądanie jego powtórki, by ocenili, ile sami pokazaliby w nim kartek. W 1997 roku David Elleray naliczył 6 czerwonych i 20 żółtych kartek, jakie pokazałby graczom obu drużyn. Natomiast Michale Oliver w 2020 roku, uznał, że pokazałby aż 11 czerwonych kartek, w tym dwie McCreadiemu, lewemu obrońcy Chelsea. W rzeczywistości w tamtym meczu pokazano tylko jedną kartkę. Żółtą. Otrzymał ją Ian Hutchinson, napastnika Chelsea. To właśnie Hutchinson powiedział o tamtym meczu zdanie, którego w dzisiejszych czasach nie powiedziałby chyba żaden piłkarz. „Nienawidziliśmy ich, a oni nienawidzili nas”. I właśnie ta nienawiść przejęła władze nad tamtym finałem
Żeby dobrze zrozumieć wagę tego spotkania oraz powody, dla których walka o puchar była tak ostra, musimy cofnąć się w czasie jeszcze o kilka lat i poszukać genezy konfliktu między tymi drużynami. Ten zaczął się w latach 60., kiedy to nietypowa zestaw podobieństw i przeciwieństw wymieszał się ze sobą, tworząc zaciekłą rywalizację między Leeds a Chelsea.
Geneza konfliktu
W roku 1961 obie drużyny zmieniły menedżerów. Do grającego w Second Division Leeds United, trafił Don Revie, a do szorującej dno First Division Chelsea, Tommy Docherty. Obaj podejmowali swoje pierwsze prace w roli menedżerów i z głowami pełnymi pomysłów, szybko odmienili oba zespoły, czyniąc je pod koniec lat 60’ pretendentami do tytułów. Chelsea w 1965 roku wygrała Puchar Ligi, a w kolejnych latach regularnie kończyła ligę w top 5, wciąż jednak nie mogła zdobyć mistrzostwa, nawet mimo zmiany menedżera, gdy w 67. Docherty’ego zastąpił Sexton, kolejny młody i zdolny menedżer. Leeds za Reviego nie wypadali poza top 4 ligi, lecz długo nie mogli sięgnąć po laury. Dopiero rok 1968 okazał się przełamaniem. Wygrali Puchar Ligi i Puchar Miast Targowych a w sezonie 1968/69 upragnioną ligę.
Oba zespoły były więc ambitnymi projektami, chcącymi rzucić wyzwanie największym i zostać czołowym klubem w Anglii. Do tego oba preferowały bardzo podobny styl gry, dosłownie biorący sobie zdanie „po trupach do celu”. Na drużynę Reviego mówiono wtedy „Dirty Leeds”, za względu na ich brutalną grę, lecz Chelsea nie ustępowała im w tym elemencie nawet o krok. To wszystko powodowało, iż każdy kolejny mecz był okazją do rewanżów za poprzednie faule. Obrońca Leeds, Norman Hunter przyznał, iż miał ogromną prywatną rywalizację z napastnikiem Chelsea, Peterem Osgoodem, skrzydłowy Leeds Johnny Giles był regularnie nękany przez bezpardonowego obrońcę „The Blues” Eddiego McCreadiego, a pomocnik Chelsea, Tommy Baldwin powiedział że:
Za każdym razem, gdy z nimi graliśmy, wyrównywano wiele rachunków z poprzednich gier. Zawsze wszyscy wariowali i zaczynali się kopać
Nietrudno było tu o nienawiść, a tę podsycały jeszcze różnice, przede wszystkim społeczne. Leeds to miasto północy, Yorkshire i ludzi pracujących. Poważnych i zdeterminowanych, by osiągnąć sukces. Dla południowców uchodzili oni za brudnych i nudnych. Chelsea to była ekipa z wyższej klasy. Przedstawiciele Londynu, stolicy i najbogatszego miasta w kraju. Tu ponad ciężką pracę szła zabawa, alkohol i dziewczyny.
I jeśli w dzisiejszych czasach, kluby są międzynarodowym zlepkiem zawodników, często nieidentyfikujących się z miastem, to na początku lat 70., obie te drużyny były czymś więcej niż klubem piłkarskim. One reprezentowały swoje miasta i przyjęły ich styl życia.
Ostatnia szansa na trofeum
Już to wszystko wystarczyło, by zaognić rywalizację, jednak cały sezon 1969/70 został niemal ułożony pod to, by finał FA Cup był meczem o gęstej atmosferze. Oba kluby brały czynny udział w wyścigu o tytuł mistrzowski, w którym zostały pokonane przez Everton. Leeds wygrało oba mecze ligowe z The Blues, ale za to, po powtórce, zostało wyrzucone przez Chelsea z Pucharu Ligi. Ostatecznie jednak FA Cup stało się ostatnią szansą na trofeum dla obu zespołów. Pięć meczów w sezonie to było jednak zbyt mało. Na Wembley 11 kwietnia (Finał rozegrano wyjątkowo wcześniej, gdyż angielskiej federacji zależało na wczesnym zakończeniu sezonu i wysłaniu kadry do Meksyku, gdzie szykowała się na mundial) padł remis 2-2. Leeds wedle wszystkich obserwatorów grało w piłkę lepiej i dwa razy wychodziło na prowadzenie, lecz Chelsea zdołała straty odrobić i wyszarpać remis. Rzutów karnych nie przewidywano, a to oznaczało, iż finał zostanie powtórzony. 29 kwietnia na Old Trafford w Manchesterze, oba zespoły spotkały się ze sobą po raz szósty w sezonie.
Głównym problem Chelsea w pierwszym meczu był błyskotliwy szkocki skrzydłowy Leeds, Eddie Gray. Przez cały pierwszy finał wkręcał on w ziemię prawego obrońcę rywali, Davida Webba, a to zmusiło menedżera Chelsea, Dave’a Sextona do dokonania rotacji. Webb powędrował na środek obrony, a na prawej zagrał kapitan drużyny, gwiazda defensywy i jeden z najbrutalniejszych piłkarzy w historii futbolu. Człowiek, obok którego Pepe czy Serigo Ramos wyglądaliby jak piłkarze niewiedzący co to nieczysta gra. Ron „Chopper” Harris.
Harris, żywa legenda Chelsea był chłopakiem z Londynu i wychowankiem „The Blues”. Wygrywał z nimi młodzieżowy puchar Anglii, awansował z drugiej ligi, gdy klub był w kryzysie i był gotów zabić, byle tylko dać swojej drużynie zwycięstwo. Aż do tego posuwać się nie musiał, ale Gray’a wyeliminował błyskawicznie. Już w pierwszych minutach kopnął go w kostkę, unieruchamiając ją na resztę spotkania, co w czasach gdy dostępna była tylko jedna zmiana, zmusiło Szkota do gry z urazem przez cały mecz.
Boiskowa bitka
Brutalność nie działał jednak w jedną stronę. Jack Charlton chwilę potem po prostu kopnął kolanem w brzuch napastnika Chelsea, Petera Osgooda, poprawiając mu jeszcze uderzeniem z główki. Na boisku zaczęła się wojna.
Norman Hunter i Ian Hutchinson zaczęli toczyć własną walkę, nie tylko polując na swoje kości, ale też szarpiąc się i bijąc. Eddie McCreadie kopnął Billy’ego Bremnera w głowę w stylu Kung Fu. Chelsea większość meczu grała z kontuzjowanym bramkarzem, bo Mick Jones, napastnik Leeds w walce o górną piłkę po prostu rozwalił Bonettiemu kolano, wrzucając go do jego własnej bramki. Sędzia podyktował 46 rzutów wolnych, ale z jakieś przyczyny nie decydował się pokazywać kartek zawodnikom!
Gdyby można to argumentować, chociaż duchem gry i naginaniem zasad przy zbyt ostrej walce o piłkę! Ale nie! Piłakrze obu drużyn kopali się, szarpali, popychali i uderzali łokciami nawet gdy futbolówka była poza grą. Obie drużyny wypowiedziały sobie bitwę, a sędzia nie mając pojęcia jak ma nad tym zapanować, starał się po prostu w miarę możliwości upłynniać mecz.
Jeszcze w pierwszej połowie Jones wykorzystał słabość bramkarza rywali, którą sam spowodował. Mocny strzał z dystansu zostawił Bonnettiego bezradnego i pozwolił Leeds wyjść na prowadzenie, którego długo nie oddawali, regularnie spychając Chelsea do obrony. Dopiero w 78 minucie, w tej brutalnej kopaninie znalazł się moment magii. Charlie Cooke, szkocki rozgrywający Chelsea, zabrał się z piłką w środku pola i doskonale dograł ją do Petera Osgooda. Ten trafił na 1-1 i zapisał się w historii jako pierwszy piłkarz, który trafiał w każdej rundzie FA Cup. Jak na ironię Leeds zgubiła własna agresja. Jack Charlton odpowiedzialny za krycie Osgooda, zostawił go samego, ponieważ chwilę wcześniej Ian Hutchinson ostro kopnął go w kolano. Charlton szukał okazji do zemsty i kompletnie zapomniał o kryciu drugiego ze snajperów „The Blues”.
Puchar dla The Blues
Gol, który w dogrywce zapewnił Chelsea zwycięstwo, był najlepszym podsumowaniem tego meczu. Chaos, kopanina i David Webb, który na siłę wepchnął piłkę do bramki Leeds. W taki sposób „The Peacocks” ulegli w finale FA Cup drużynie, która jak powiedział Peter Lorimer: „Kopała wszystko co było ponad trawą”.
Mecz ten na swój sposób obrósł już legendą. Rywalizacja, ogromna brutalność, emocje walki o puchar, nienawiść, która nadała temu starciu rangę świętej wojny a w końcu sędzia, który pozwolił na zbyt wiele. Dla jednych był to pokaz twardej brytyjskiej piłki, dla innych skandal, dzień, w którym futbol umarł i wstyd dla tego sportu. Jedni opisują ten mecz jako początek rywalizacji Leeds z Chelsea, inni jako najbrutalniejsze spotkanie w historii futbolu. Wielu dzisiejszych obserwatorów nie może wyjść z podziwu, że obie drużyny dograły ten mecz do końca bez czerwonych kartek.
Być może najlepiej to spotkanie podsumował jednak nie ktoś ze współczesnych obserwatorów, a Paul Madeley, prawy obrońca Leeds, który jak cała reszta kilka kopniaków w tym meczu rozdał i otrzymał. „Po prostu tak się wtedy grało”. To opis meczu, jaki dziś już się nie wydarzy.
Zachęcamy do przeczytania pozostałych tekstów z serii This is England —> TUTAJ
Dodaj komentarz